Rodzice uczniów jednego z krakowskich liceów są wzywani przez dyrektora na pogadanki. Rozmowy są związane z lekcjami religii.
Religia nie jest w szkole przedmiotem obowiązkowym i nie jest przedmiotem, z którego ucznia się zwalnia, tylko na niego zapisuje. Rodzice którzy pragną, aby ich dziecko chodziło na religię składają w tej sprawie oświadczenia. Tak to wygląda w teorii, a w praktyce rodzice rezygnujących z religii uczniów są proszeni o złożenie oświadczeń. Jak pisze “Gazeta Wyborcza” w jednym z krakowskich liceów rodzice są wzywani do dyrektora, gdy ich dziecko nie chce uczęszczać na religię.
– To jest coś niebywałego. Mam się tłumaczyć dyrektorowi z decyzji, dlaczego dziecko nie chodzi na religię? Nic mu do tego. To jest publiczna, świecka szkoła i to jest moja osobista sprawa – denerwuje się matka uczennicy w rozmowie z gazetą.
Rodzice, którzy już przeszli ten tor przeszkód opowiadają, że dyrektor chce poznać przyczyny rezygnacji i ponadto wypytuje, czy są ateistami, czy innowiercami. Rodzice są informowani, że i tak ich dzieci będę musiały brać udział w uroczystościach kościelnych do jakich szkoła przystępuje.
Jak przypomina “Wyborcza” minister Przemysław Czarnek chce, żeby religia była za dwa lata obowiązkowa w szkole. Jedna z mam mówi, że dyrektor wyszedł przed szeregi i chce by bardziej boski od szefa resortu edukacji. – Jestem przekonana, że wzywanie rodziców do siebie na dywanik miało zniechęcić ich do rezygnacji z tego przedmiotu – mówi dziennikowi.
“Wyborcza” poprosiła dyrektora szkoły o komentarz do tej sprawy, ale go odmówił. Barbara Nowak, małopolska kurator znana z konserwatywnych poglądów, także nabrała wody w usta.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU