Na razie nie ma żadnych konkretów na temat konstrukcji wyborczej, jaka mogłaby pójść w bój. Donald Tusk rozważa koncepcję trzech bloków wyborczych.
Donald Tusk od momentu powrotu na krajowe podwórko polityczne dawał do zrozumienia, że Lewica w formule w jakiej obecnie funkcjonuje nie ma szans na wspólne utworzenie bloku wyborczego i konsumpcję ewentualnego zwycięstwa. Lider Platformy Obywatelskiej patrzy raczej przyjaznym okiem na Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołownię z którymi można wspólnie spoliczkować Zjednoczoną Prawicę przy urnach wyborczych.
Dwa bloki wyborcze
Na razie jednak nie ma żadnych konkretów na temat konstrukcji wyborczej, jaka mogłaby pójść w bój. Dobrze jednak, że jakieś wizje zaczynają się już teraz ścierać, a nie pół roku przed wyborami przy założeniu, że wybory odbędą się w konstytucyjnym terminie. Gdyby jednak Jarosław Kaczyński wstał pewnego dnia i stwierdził, że na wiosnę trzeba zrobić wybory, opozycja zostałaby złapana ze spodniami spuszczonymi do kolan i na sygnale musiałaby dogrywać wyborcze warianty.
Do tej pory można było odnieść wrażenie, że wyborcza koncepcja Donalda Tuska będzie się opierała na dwóch blokach wyborczych. W jednym pójdzie Koalicja Obywatelska, PSL i Polska 2050, a w drugim samodzielnie Lewica. Sama Lewica też wygląda na taką, która nie chce się pchać w jeden blok wyborczy, więc tutaj sprawa jest jasna. Być może wiele będzie zależało od notowań Lewicy. Jeżeli zacznie lądować w badaniach poniżej progu wyborczego, to wtedy może zacząć puszczać oko do byłego premiera. Z drugiej strony postępowanie Włodzimierza Czarzastego wobec działaczy może sugerować, że jemu 3 proc. w wyborach wystarczy, bo będzie subwencja i można się bawić w prezeso-przewodniczącego.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU