Prezydent Andrzej Duda podpisał rozporządzenie wprowadzające stan wyjątkowy w części kraju. Potem poszedł na… Stadion Narodowy. Sytuacja na granicy z Białorusią jest trudna, ale kto by odpuścił mecz!
Duda na meczu
Czwartek musiał być dla Andrzeja Dudy wyczerpujący. Prezydent był zmuszony zapoznać się z opinią rządu dot. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Potem podpisał zarządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w części kraju, która graniczy z Białorusią. Stan wyjątkowy obejmuje sześć przygranicznych powiatów, na terenie których znajduje się 115 miejscowości. Co ciekawe, wprowadzenie stanu wyjątkowego rozważa się w ostateczności, ale nasza głowa państwa chyba się nad tym nie zastanowiła.
Prezydent złożył podpis pod zarządzeniem i udał się na mecz. Kibicował na Stadionie Narodowym, gdzie rozegrano mecz Polska-Albania. Obok niego zasiedli między innymi Jacek Kurski i Piotr Gliński.
Druga kadencja jeszcze gorsza od pierwszej?
Jeśli ktoś liczył na to, że druga kadencja Dudy będzie cechowała się większą samodzielnością prezydenta, dziś widzi, że się mylił. Nasza głowa państwa podpisuje to, co podsuwa mu rząd, kompletnie nie próbując wybić się na niezależność. Pewnym wyjątkiem może okazać się lex TVN, ale i na tym polu PiS wywiesza powoli białą flagę, więc trudno mówić tu o jakiś buncie na pokładzie (a konkretnie w pałacu).
Zachowanie prezydenta wynika zapewne z tego, że od 2015 r. nie udało się mu zbudować swojego zaplecza politycznej. Stąd trudno wyobrazić sobie Dudę jako np. lidera nowej partii, którą mógłby założyć po końcu kadencji i dołączyć jako partner do Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego. Tym samym skazał się na politykę bierności i przytakiwania na to, co każe mu prezes.
Źródło: Pudelek
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU