Po co Morawiecki fatyguje TK ws. unijnego prawa? Mógłby zajrzeć do własnej książki. I mocno by się zdziwił

31 sierpnia Trybunał Konstytucyjny zebrał się, by zbadać wniosek Mateusza Morawieckiego ws. wyższości prawa unijnego nad krajowym. Ale premier zapomniał, że w tej sprawie mógł zajrzeć… do swojej własnej książki.

Wniosek Mateusza Morawieckiego do Trybunału Konstytucyjnego ma oczywisty cel – chodzi o to, by upolityczniony przez PiS organ wydał wyrok, który będzie służył władzy za podkładkę pod swoje działania. Posiedzenie zostało przełożone na 22 września – z powodu wniosku o usunięcie ze składu orzekającego Stanisława Piotrowicza – ale nie będzie niespodzianką, gdy TK uzna, że prawo krajowe jest nadrzędne nad prawem unijnym.

Może jednak dziwić, że premier składał wniosek w tej sprawie do TK. Aby rozwiać swe wątpliwości mógł… zajrzeć do swojej książki. Jak zauważył Mirosław Wróblewski, radca prawny w biurze RPO, premier jest współautorem pozycji o znaczącym tytule „Prawo europejskie”. Szef rządu napisał ją wraz z Frankiem Emmertem. Książka została opublikowana w 1999 roku.

Przygotowując się do rozprawy w #TK. „Prawo europejskie” – Frank Emmert, Mateusz Morawiecki, 1999, strona 128 pic.twitter.com/Q80WkUfHOk

— Miroslaw Wroblewski (@MiroWroblewski) August 31, 2021

Wróblewski zamieścił na Twitterze zdjęcie strony 128 wspomnianej pozycji, na której znajdziemy wykres zatytułowany „Hierarchia norm w prawie europejskim”. A tam widzimy wyraźnie, że autorzy książki uznali prawo europejskie za nadrzędne nad prawem krajowym.

– Zgodnie z hierarchią systemów prawnych określoną w konstytucji RP i w związku z praktyką funkcjonowania acquis communautaire w strukturze prawnej państw członkowskich można założyć, że bezpośrednie stosowanie w Polsce norm prawa wspólnotowego po jej przystąpieniu do Unii Europejskiej nie powinno stanowić problemu – czytamy w książce Morawieckiego. Może więc premier, zamiast fatygować TK – może Julia Przyłębska musi zrobić obiad? – zajrzałby po prostu na półkę?