Ministerstwo Sprawiedliwości ze spokojem czeka na opublikowanie raportu Najwyższej Izby Kontroli z działalności Funduszu Sprawiedliwości. Z ubolewaniem przyjmuje próby wykorzystania Funduszu w wewnętrznych rozgrywkach i dla ochrony partykularnych interesów prezesa NIK i jego syna – przekazało dziennikarzom Ministerstwo Sprawiedliwości.
To nędzna próba uśpienia czujności opinii publicznej i gra na czas. Resort doskonale zna tezy raportu Najwyższej Izby Kontroli, więc ujawnienie dokumentu nie jest ludziom Ziobry do niczego potrzebne. Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny przywykł do zastraszania tych, którzy wyciągają na światło dzienne fakty, które ten bardzo starał się ukryć albo przynajmniej zakrzyczeć. Obecna władza w całości jest zresztą przekonana, że dziennikarze ulegną naciskom i nie będą epatowali opinii publicznej nieprawidłowościami władzy dłużej niż przez dwie doby. Liczą też na to, że uda się zdyskredytować dysponentów niewygodnych dokumentów oraz na to, że politycy opozycji będą odbijać się od niewidzialnej szyby, ponieważ właśnie tak było w latach 2015-2020.
Zbigniew Ziobro oraz inni przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy są naprawdę poważnie przerażeni tym, że Marian Banaś postanowił nie być odpowiednikiem Julii Przyłębskiej. Analizując dzisiejszą konferencję prasową urzędników NIK, zastanawiają się tak naprawdę nad tym, co oni jeszcze mogą ujawnić i jak potężną będzie to amunicją dla środowisk opozycyjnych w czasie ścisłej kampanii wyborczej i jakie klipy mogą trafić do przestrzeni publicznej dosłownie chwilę przed ciszą wyborczą. Problem przeciwników Mariana Banasia polega na tym, że to nie prezes Izby jest w tej sytuacji najważniejszy dla politycznych przeciwników rządzącej szajki – jego syn również nie. Dla Donalda Tuska, dla Platformy Obywatelskiej i pozostałych formacji opozycyjnych kluczowe są dokumenty upubliczniane przez NIK, a opinia publiczna na pewno nie uwierzy, że urzędnicy państwowi z wieloletnim dorobkiem zawodowym zaryzykują własne twarze, aby ratować grupę skompromitowanych polityków, dla których utrata władzy może być tożsama z utratą wolności.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU