Do I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej (koleżanki Zbigniewa Ziobry, która sporo mu zawdzięcza) zaczyna docierać, że narracja o tym, że nie musi stosować się do zaleceń Trybunału w Luksemburgu, ponieważ Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej pod przewodnictwem byłego posła PiS i prokuratora w stanie wojennym Stanisława Piotrowicza dał jej i jej politycznym mocodawcom „podkładkę” pod ignorowanie zaleceń TSUE, nie utrzyma się w zderzeniu z karami finansowymi za ignorowanie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz buntu „starych sędziów” Sądu Najwyższego wobec dziwacznych oświadczeń prezes Manowskiej, która chciała ignorować TSUE, ponieważ „jest głęboko przekonana” (cytat z jej oświadczenia), że Izba Dyscyplinarna jest niezależna od nacisków polityków.
Jak wielu nominatów obecnej władzy lub jej wysłanników na odcinek sądownictwa, Małgorzata Manowska okazuje się fachowcem kieszonkowego formatu. Z Sądu Najwyższego dochodzą słuchy, że czeka się tam na coś, ale w sumie nie wiadomo na co. Trudno powiedzieć, co tak naprawdę dzieje się dziś w SN, bo kontaktu z I Prezes nie ma w zasadzie w ogóle – mówi Onetowi jeden ze “starych” sędziów Sądu Najwyższego. Dodaje, że w sytuacji tak dramatycznej, jaka nastąpiła po dwóch decyzjach TSUE z zeszłego tygodnia, to ja wyobrażałem sobie, że prezes sądu powinien zrobić “burzę mózgów”, wezwać prezesów wszystkich izb, zebrać ekspertów z Biura Studiów i Analiz SN i próbować znaleźć jakieś rozwiązanie, które byłoby zgodne z prawem polskim oraz unijnym.
Z okolic gmachu SN słychać, że wśród sędziów powołanych tam przez nową Krajową Radę Sądownictwa wyczuwa się atmosferę oczekiwania na to, że ktoś wyżej rozwiąże problem, powie, co mają mówić i co myśleć. To powinno napełniać niepokojem każdego obywatela, ponieważ normalnie to sędziowie i tworzone przez nich instytucje mają chronić ludzi i państwo przed groźnymi zachowaniami tych, którzy sprawują władzę w państwie. Tutaj, sędziowie czekają na dyspozycje, a najlepiej na jakieś magiczne „pstryk” polityków, które posprząta bałagan, który ci sami politycy stworzyli i to z pełną premedytacją, a sędziowie, którzy dziś czekają na polityczny ratunek, właśnie tym politykom pomagali w szerzeniu chaosu, nierzadko będąc ordynarnym przedłużeniem politycznych ramion.
Nie ma dobrej wiadomości dla I Prezes SN. Prawda jest bowiem taka, że politycy Prawa i sprawiedliwości sami nie wiedzą, co mają robić. Można domyślić się, że w partyjnej centrali analizowane są pogłębione badania nastrojów społecznych, które mają dać odpowiedź, na co i jak bardzo mogą sobie pozwolić rządzący. Normalnie, pewnie poszliby na wcześniejsze wybory, licząc na utrzymanie władzy dzięki słabości opozycji. Po powrocie Donalda Tuska na fotel szefa największej partii opozycyjnej scenariusz gładkiej kampanii i pewnego odnowienia mandatu nie jest już jednak tak bardzo uzasadniony, jak był jeszcze całkiem niedawno.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU