Posłowie PiS są coraz bardziej sfrustrowani. Odejść może być więcej

Z nieoficjalnych informacji wynika, że atmosfera w klubie parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości są fatalne.

Po pierwsze – nie pogodzili się z tym, że w odpowiedzi na rozpasanie z nagrodami rządu premier Szydło, Kaczyński zmusił ich do przegłosowania obniżenia pensji posłów. Po drugie – siedzenie w Sejmie uważają za stratę czasu (i pieniędzy) i chcieliby pracować w rządzie, a po trzecie – mają dość zamordyzmu wprowadzone w klubie przez jego szefa Ryszarda Terleckiego i grono jego najbliższych współpracowników.

Z nieoficjalnych informacji wynika również, że Zbigniew Girzyński i dwoje jego kolegów odeszło z klubu parlamentarnego rządzącej formacji, ponieważ Girzyński uznał, że skoro Jarosław Kaczyński może poszczególne głosowania negocjować z Gowinem i Ziobrą, to może również z nimi i z tymi, których uda mu się wyciągnąć z kołchozu kierowanego przez Terleckiego. Świadomie lub nie, Girzyński i dwójka jego współpracowników podali pomocną dłoń Jarosławowi Gowinowi i Zbigniewowi Ziobrze. Zwłaszcza lider Porozumienia może przynajmniej na chwilę odetchnąć z ulgą, ponieważ im mniej liczny klub PiS, tym bardziej lider PiS zastanowi się, czy warto kontynuować operację niszczenia filozofa z Krakowa.

Czas już chyba jednak odłożyć na bok spekulacje o przedterminowych wyborach oraz o rządzie technicznym, który powstanie jeszcze przed wyborami, aby odebrać PiS kontrolę nad rządowymi mediami. Był na to optymalny czas, ale minął, ponieważ Jarosławowi Gowinowi zabrakło odwagi, aby poddać dogłębnej weryfikacji całą swoją obecność w życiu publicznym. Klub PiS może się dzielić jeszcze bardzo długo, ale przecież wiadomo, ze ci ludzie nie zrobią karier poza strefa kontrolowaną przez lidera tego środowiska. PO, PSL czy Lewica mają swoich ludzi, których będą musieli zagospodarować i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się rozczulał nad losem byłych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.

Źródło: Onet