500+ odmieniane jest w mediach publicznych przez wszystkie przypadki jako niemal zbawienne koło zamachowe gospodarki. Miało to wprawdzie swoje częściowe odzwierciedlenie w rzeczywistości, ponieważ dodatkowe środki w portfelach Polaków przełożyły się na wzrost konsumpcji, która jest podstawą obliczania produktu krajowego brutto. Nie jest jednak tajemnicą, że finansując konsumpcję na kredyt można poprawić czasowo statystyczne słupki, jednak jest to wzrost iluzoryczny, ponieważ ma on charakter jednorazowy i trwający tylko tak długo, jak nie skończą się publiczne pieniądze. Jedynym trwałym efektem takiej polityki w dłuższej perspektywie, o której rzadko myślimy, jest niestety rosnący dług publiczny.
Najnowsze dane gospodarcze pokazują, że tymczasowy pozytywny wpływ 500+ na gospodarkę właśnie się kończy. Dane za czerwiec 2017 ukazują spadek dynamiki wzrostu konsumpcji, jeszcze w marcu i kwietniu było to odpowiednio ponad 10 i 8 procent. W czerwcu było to już tylko 6 procent. Spadek pokrywa się w praktyce z rozpoczęciem na pełną skalę wypłat z programu 500 plus rok temu. Oznacza to, że przez 12 miesięcy rząd przejadał jednorazową premię do wzrostu konsumpcji, ponieważ środki z programu, które nie były inwestowane w sensowny sposób, nie przynoszą długoterminowo dodatkowych dochodów. Tegoroczne korzystne wyniki wzrostu gospodarczego były zależne głównie właśnie od konsumpcji, kiedy w tym samym czasie inwestycje wciąż nie podniosły się w pełni z zeszłorocznej zapaści. Jest to zły sygnał dla gospodarki, ponieważ wskazuje na słabe fundamenty wzrostu. Dla porównania właśnie doświadczyliśmy gwałtownego spowolnienia wzrostu produkcji przemysłowej, która jeszcze w maju wzrosła o 9 procent, a w czerwcu już tylko 4,5. Nie da się bowiem ominąć podstawowej zasady ekonomii, że bogactwo narodów rodzi się z pracy. W rządzie uwierzono natomiast, że gospodarkę można rozpędzić od samego przesypywania pieniędzy z jednej do drugiej tabeli budżetowego Excela.
Rząd zamiast szukać potencjału wzrostu potencjału gospodarczego, koncentruje się na ekspansji potencjału podatkowego i redystrybucji. Taki model myślenia jest pokrewny arogancji, która ogarnęła w poprzedniej dekadzie zachód, że pieniądz można swobodnie kreować, a nie wypracowywać. W tamtym przypadku zakończyło się globalnym kryzysem finansowym. Otwarte pozostaje pytanie, jak dotkliwe będą konsekwencje nierozważnej polityki Warszawy?
fot. flickr/KPRM
Źródło: money.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU