Julia Przyłębska jest znana z dwóch rzeczy: Pierwsza to ta, że gdy była sędzią sądu powszechnego, osoby, których dotyczyły jej decyzje, miały aż 40% szans na pozytywne rozpatrzenie ich odwołań w II instancji, ponieważ jej orzeczenia w aż takim procencie okazywały się wadliwe. Drugą umiejętnością jest gotowanie w sposób, który zadowala Jarosława Kaczyńskiego, a to nie jest łatwe, ponieważ prezes PiS lata temu zwierzył się opinii publicznej, że gdy był premierem, nie smakowały mu obiady z wewnętrznej stołówki w Kancelarii Premiera.
Myli się ten, kto uważa, że tak dalekie od prawnych kompetencje powstrzymują Julię Przyłębską przed wydawaniem kategorycznych opinii, które ewidentnie wymagają pogłębionej wiedzy prawniczej. W maju Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że z powodu „dublera” w Trybunale Konstytucyjnym nasz kraj złamał Europejską Konwencję Praw Człowieka. Teraz trzyosobowy skład TK pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej uznał tamten wyrok za nieistniejący.
Decyzja neo-TK jest tyleż groźna, co śmieszna. Groźna, bo TK Julii Przyłębskiej poszedł na wojnę z międzynarodowym sądem cieszącym się powszechnym autorytetem. Śmieszna, ponieważ orzeczenie ETPC mogłoby być uznane za nieistniejące, jedynie w sytuacji popełnienia przez ten organ błędów proceduralnych, które poprzedziły wydanie orzeczenia lub też w sytuacji, gdy orzeczenie wydają osoby do tego nieuprawnione. W tym przypadku po stronie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie ma mowy o tego rodzaju uchybieniach czy zaniedbaniach.
Decyzja atrapy TK wygląda na przygotowanie gruntu dla partii rządzącej pod reagowanie na wyroki europejskich sądów dotyczących wadliwości decyzji TK Przyłębskiej z „dublerami” w składzie. Rządzący najwyraźniej spodziewają się, że takie orzeczenia będą poza granicami naszego kraju zapadały coraz częściej.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
