– Nie zmienia to faktu, że [my – sędziowie] jesteśmy trzecią władzą, której uprawnienia są solą w oku władzy wykonawczej, gdyż patrzymy każdej ekipie rządzącej na ręce. Nie znam polityka, który nie chciałby mieć wpływu na wymiar sprawiedliwości. Jest to dla mnie podwójnie przykre, że po trzydziestu latach walki o niezależne sądownictwo musimy znowu zaczynać od początku, gdyż podwaliny prawne w naszym kraju zostały zachwiane – z sędzią Sądu Okręgowego w Krakowie i prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”, Beatą Morawiec o wyroku Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w jej sprawie i stanie polskiego sądownictwa rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Siódmego czerwca Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego odmówiła uchylenia Pani immunitetu. Dlaczego?
Beata Morawiec: Dlatego, że nie popełniłam żadnego przestępstwa i nie było żadnych podstaw ku temu, żeby stawiać mi zarzuty. Wreszcie sędzia Włodko i prokurator Zubert pochylili się nad aktami sprawy i prawidłowo je ocenili.
Czy ta decyzja Izby Dyscyplinarnej definitywnie kończy Pani sprawę?
Definitywnie kończy w zakresie w jakim prokurator wystąpił o uchylenie immunitetu.
Decyzja Izby Dyscyplinarnej uchyla również środki nakazane uchwałą I instancji, czyli o zawieszenie i obniżenie uposażenia. Czy została już Pani w pełni przywrócona do orzekania?
Tak. Jeżeli chodzi o prawny aspekt do moja sytuacja wróciła do normy. Zresztą już wcześniej deklarowała to prezes Sądu Okręgowego, która odmówiła wykonania postanowienia Sądu Apelacyjnego w Krakowie, który stwierdził, że bezzasadnie zawieszono mnie w obowiązkach. W swoim oświadczeniu napisała, że tego wyroku nie wykona, ale jeżeli decyzję w mojej prawie podejmie Izba Dyscyplinarna to zostanę przywrócona w pełni do orzekania. Tak też się stało po wydaniu decyzji przez Izbę Dyscyplinarną.
W ostatnim czasie do Sądu Najwyższego trafiła też kasacja Ministra Sprawiedliwości-Skarbu Państwa w Pani sprawie. Chodzi o prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który w styczniu orzekł, że Minister Sprawiedliwości-Skarb Państwa musi Panią przeprosić za naruszenie dóbr osobistych. Jakiego werdyktu spodziewa się Pani w tej sprawie?
Myślę, że zdecydowanie sprawiedliwego i utrzymującego w mocy orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Kasacja ta musi trafić, bo takie są zasady do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, a więc nie ma wątpliwości, co do kompetencji składu, który będzie orzekał.
Prokuratura zamierzała postawić Pani zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nadużycia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej. Skąd śledczy wzięli takie pomysły?
Wynika to z postępowania, prowadzonego przeciwko złodziejom, którzy przez szereg lat grasowali w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie i tego co tam się działo nie da nazwać działaniem korupcyjnym. To była po prostu zwykła kradzież i wyprowadzanie dużych kwot ze skarbu państwa. Przestępstwa te były wyprowadzane w strukturze Sądu Apelacyjnego i wszystkich okręgów apelacji krakowskiej. Działalność przestępcza polegała na tym, że zawierano umowy z osobami postronnymi na zlecenie sądu. Robiły to firmy zewnętrzne. Następnie zlecenia te były sprzedawane sądowi za 5 czy 6 razy większe kwoty, które uzyskiwał wykonawca tych zleceń.
Próbowano mnie uwikłać w ten proceder w ten sposób, że nie zauważając, że zawarłam umowę nie z firmą zewnętrzną tylko Sądem Apelacyjnym, którą wykonałam pośrednio po tym jak dostałam polecenie od dyrektora tego sądu. Był to 2013 rok. Chodzi tutaj o opracowanie, które wykonałam dla Sądu Apelacyjnego w Krakowie i potwierdza to też opinia biegłego, który stwierdził, że tą pracę ja wykonałam.
Natomiast jeżeli chodzi o telefon to myślę, że był to też odprysk tego całego postępowania, gdzie człowiek, który był zadowolony z wydanego prze ze mnie wyroku, chodził po sądzie i mówił, że wydałam sprawiedliwy wyrok. Najśmieszniejsze jest jednak to, że chciał mi bardzo podziękować i w tym celu kupił jakiś telefon. Jakoś nikt tego telefonu z pracowników sobie nie przypomina, zwłaszcza, że miał go przynieść do sekretariatu i mówił za co dostaje ten telefon. Tego rodzaju zeznania to są czyste bajki.
Ostatnie decyzje Izby Dyscyplinarnej w sprawie wniosków o uchylenie immunitetów sędziowskich nie są zgodne z oczekiwaniami prokuratury. Z czego to może wynikać?
Wnioski prokuratury są totalnie niezasadne, a ich celem nie jest doprowadzenie do skutecznego uchylenia immunitetu. Tylko do zastraszenia środowiska sędziowskiego i działania te niestety taki skutek wywierają.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU