Z słów czeskiego ministra środowiska wynika, że Polska przez pięć lat nie traktowała poważnie próśb naszych południowych sąsiadów. Użyto opcji atomowej.
Spór Polski z Czechami o kopalnię Turów unaocznił przede wszystkim opinii publicznej, w jak głębokiej zapaści jest polska polityka zagraniczna. W Pradzie nie mamy nawet ambasadora. Obraz jaki się rysuje po prawie miesiącu od złożenia przez stronę czeską wniosku do TSUE, pokazuje, że podejście Warszawy było z gatunku mocarstwowych, na zasadzie “a co nam takie małe Czechy mogą zrobić?”.
Jesteśmy dumnym narodem, przywracamy Polsce godność, więc nikt z Pragi nie będzie nam tu stawiał warunków. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała narodowe nadęcie. Aby tego było mało, to jeszcze premier Mateusz Morawiecki został złapany na kłamstwie przez swojego czeskiego odpowiednika.
“Gazeta Wyborcza” przytacza fragmenty wywiadu, jakiego udzielił Czeskiemu Radiu Richard Brabec, czeski minister środowiska – Od pięciu lat chcemy porozumieć się w sprawie Turowa – powiedział czeski minister zapytany o kopalnię Turów.
Brabec podkreślił, że dopiero skarga do TSUE przyniosła skutek – Dopiero teraz strona polska traktuje nas jak równych sobie. Tylko pod tą presją. Jesteśmy przekonani, że mamy teraz w ręku bardzo silną broń, aby zapewnić prawidłowe sporządzenie umowy – tłumaczył minister.
Richard Brabec powiedział, że Polska znalazła się teraz w bardzo trudnej sytuacji, ale zaznacza, że to się nie stało z winy Czech – Po prostu, strona polska nas obezwładniła, a my użyliśmy sądu jako środka ostatecznego – mówi obrazowo. Jak dodaje, Polska chce szybko dojść do porozumienia.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
