Senator Lidia Staroń nie odpuszcza walki o fotel Rzecznika Praw Obywatelskich. Przypomnienie sprawy spółdzielni mieszkaniowej w Olsztynie stawia panią senator w bardzo niekorzystnym świetle i narusza budowany przez lata mit obrończyni ubogich i pokrzywdzonych.
Olsztynianka, która w pojedynkę staje do walki ze spółdzielnią mieszkaniową – to mit, który legł u podstaw kariery politycznej Lidii Staroń – prezes spółdzielni zostaje aresztowany, a zwykli ludzie odnoszą zwycięstwo. Fakty są jednak istotnie odmienne. Prezes spółdzielni dostaje prawe dwa miliony złotych odszkodowania za spędzone w areszcie osiem miesięcy, większość zarzutów oddalono, a jedna osoba odebrała sobie życie.
– Spółdzielnia „Pojezierze” to centrum Olsztyna. Opłaty za budynki usługowe są najwyższe w mieście. Lidia Staroń wybudowała tam pawilon. Kiedy zostałem prezesem, przeprowadziliśmy inwentaryzację gruntów i budynków. Wtedy wyszło na jaw, że działka pani senator powinna być pusta. W rzeczywistości budynek stał. Nie mam pojęcia, w jaki sposób udało się wybudować coś na spółdzielczym gruncie i nie zapłacić za to nawet złotówki do spółdzielni. Sprawa trafiła do sądu – powiedział w rozmowie z Interią Zenon Procyk, były prezes Spółdzielni „Pojezierze”.
Były prezes spółdzielni twierdzi, że wtedy Lidia Staroń rozpętała przeciwko niemu gigantyczną burzę. Media pisały o mafii w mieście, o olsztyńskim układzie. Sprawą zajęła się najpierw prokuratura w Olsztynie, a potem w Łomży. Jedni i drudzy śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa, ale w 2005 r. Prokurator Generalny nakazał przeniesienie sprawy do Elbląga i tamci śledczy już znaleźli nieprawidłowości. Zenon Poncyk został zatrzymany i usłyszał 20 zarzutów. 5 lat później zapadł w tej sprawie pierwszy wyrok.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU