Raman Pratasiewicz nie miał w Polsce statusu azylanta. Politycy Koalicji Obywatelskiej postanowili sprawdzić, dlaczego Urząd ds. Cudzoziemców podjął taką decyzję.
Pratasiewicz bez azylu
Gdy w poprzednią niedzielę Raman Pratasiewicz został zatrzymany na lotnisku w Mińsku, pojawiła się informacja, iż miał on przyznany w Polsce status azylanta. Okazało się, że nie jest to prawda. Potwierdził to w rozmowie z portalem Konkret24 wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.
– Roma czekał, ale decyzji nie otrzymał. Zmieniliśmy adres, ale poinformowaliśmy o tym, kogo trzeba. Tak czy inaczej, żadnej odpowiedzi nie dostaliśmy. Kiedy zdecydowaliśmy o przeprowadzce do Wilna (…) Przyszliśmy zapytać, czy możemy zrezygnować z azylu w Polsce, bo zbyt długo trwa proces decyzyjny. Inspektorka odpowiedziała nam wtedy, że decyzję już dawno podjęto, kilka miesięcy wcześniej, i że była to odmowa – opowiadała w rozmowie z portalem OKO.press Katarzyna Jerozolimską, białoruską dziennikarką i była partnerka Pratasiweicza.
Sprawą zainteresowali się politycy KO. Michał Szczerba i Kamila Gasiuk-Pihowicz przeprowadzili kontrolę poselską, by sprawdzić, dlaczego Urząd ds. Cudzoziemców odrzucił wniosek Pratasiewicza o nadanie mu międzynarodowej ochrony prawnej. Białoruski dziennikarz złożył pismo w styczniu 2020 roku.
– We wniosku Roman Protasiewicz szczegółowo opisał, czym zajmował się na Białorusi, i wyraźnie zaznaczył, że jeśli tam wróci, grozi mu niebezpieczeństwo. Był przestraszony, o czym świadczą jego słowa, że wszędzie mogą ich znaleźć, nawet pod ziemią – wyjaśnia Michał Szczerba. Jednak opozycjonista azylu nie otrzymał. Dlaczego?
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU