Czy grupka obywateli będących przedstawicielami Narodu polskiego ma prawo wejść do Sejmu i wywieźć na taczkach posła Kaczyńskiego czy ministra Ziobrę? Gdyby zastosować tę samą argumentację prawną, jaką w kwestii reformy sądownictwa stosują politycy PiS to jak najbardziej. Tak się bowiem składa, że Konstytucja RP z 1997 roku, w art. 4 stanowi, że władza zwierzchnia w Rzeczpospolitej należy do Narodu. Tym samym można przyjąć, że każdy przedstawiciel Narodu mógłby z tej władzy skorzystać i pozbyć się z Sejmu polityków, których uważa za szkodników.
Popularny profesor Uniwerstytetu Warszawskiego, dr hab. Marcin Matczak w bardzo jasny i wymowny sposób zaorał ekspertów prawniczych dobrej zmiany, którzy w ostatnich dniach publicznie wypowiadali się w kwestii legalności działań rządu. Abstrahując już od tego, że jednym z tych ekspertów jest prawniczy młokos, świeżo po studiach, Sebastian Kaleta, do niedawna rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości. On to na swoim koncie na Twitterze przedstawił teorię, że art. 180 ust. 5 Konstytucji daje władzy prawo do przeniesienia sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku w związku ze zmianą ustroju tego sądu.
Choć wpis został już skasowany, najlepiej pokazuje ignorancję pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości. Tym bardziej, że tę samą argumentację stosuje zarówno minister Ziobro jak i wiceminister Warchoł. Bazując na niewiedzy prawniczej obywateli, próbują ich przekonać, że przepisy ustawy zasadniczej można czytać na wyrywki, stosując ich tzw. interpretację izolowaną, czyli oderwaną od całości przepisów.
Interpretacja konstytucji à la Sebastian Kaleta et consortesDzisiaj, szanowni Państwo, lekcja izolowanej interpretacji…
Opublikowany przez Marcin Matczak na 15 lipca 2017
Strategia to sprytna – w końcu nie każdy obywatel musi rozumieć meandry prawniczego języka, którego czytania nie bez przyczyny uczą uczelnie prawnicze studentów już pierwszego roku prawa. Prof. Matczak zwrócił jednak uwagę na bardzo ważną kwestię – ustrój państwa tworzy nie pojedynczy przepis Konstytucji, ale ich ogół. Normy prawne jako wzory postępowania nakazanego lub zakazanego są pochodną nie jednego, a wielu przepisów prawa i wzajemnie muszą ze sobą współgrać.
Między innymi dlatego istnieją kontratypy takie jak obrona konieczna, które oznaczają, że w wyjątkowych, usprawiedliwionych okolicznościach nawet pozbawienie człowieka życia może zostać uznane za zgodne z obowiązującym porządkiem prawnym. Gdyby bowiem stosować izolowaną interpretację przepisów prawa, poseł Jackiewicz z PiS, który wiele lat temu pozbawił życia zaczepiającego go osobnika, siedziałby dziś w więzieniu. Nie stało się tak właśnie dlatego, że przepisy art. 148 kk należy czytać wspólnie z przepisami o obronie koniecznej.
Na to samo zwrócił uwagę właśnie Sąd Najwyższy, wydając uchwałę w sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i jego kompanów – akt łaski prezydenta Dudy nie ma bowiem charakteru bezwzględnego i nie może naruszać innych przepisów Konstytucji, z których każdy jest równie ważny jak ten dający prezydentowi konstytucyjne prerogatywy.
Czego PiS nam nie mówi w związku z uchwałą Sądu Najwyższego?
Właśnie na tym polega demokratyczne państwo prawa, że działania władzy muszą odbywać się nie tylko na podstawie, ale przede wszystkim w granicach prawa. Czytanie przepisów Konstytucji w kompletnym oderwaniu od innych jej zapisów jest niczym innym jak błędem młokosa, jakim wielu z dzisiejszych “ekspertów PiS” niestety jest.
Wracając zatem do pytania z początku artykułu, gdyby nie uwzględniać przepisów Konstytucji, która precyzuje, że Naród sprawuje władzę w kraju za pośrednictwem przedstawicieli wybranych w wyborach, to dziś, o godz. 15, gdy odbędzie się protest przed Sejmem, żaden policjant nie miałby prawa zabronić Narodowi wejść do budynku parlamentu i wytargać pisowskich psotników za uszy prosto na śmietnik historii.
fot. Shutterstock/Michael Wende
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU