U nas jest jednak fajniej
Kanclerz Austrii, Sebastian Kurz, ma kłopoty, odkąd prokuratura wszczęła dochodzenie, czy skłamał on przed komisją parlamentarną badającą zarzuty korupcyjne członków jego poprzedniego rządu. Konkretnie chodziło o jego rolę w umieszczeniu swojego zausznika na stanowisku prezesa ogromnego państwowego holdingu. Choć Austrii nie są obce skandale polityczne, żaden urzędujący kanclerz nie stanął jeszcze w obliczu śledztwa karnego, gdyż postawienie go przed sądem uniemożliwiłoby mu wykonywanie funkcji. Na razie kanclerz powiedział jednak, że nie ma zamiaru podawać się do dymisji. Jednak w przypadku oskarżenia i skazania za zatajenie prawdy przed komisją parlamentarną, Kurzowi grozi do trzech lat więzienia. A zatem jeśli zostanie mu postawiony zarzut, co zdaniem ekspertów prawnych jest prawdopodobne w najbliższych tygodniach, presja na jego ustąpienie będzie znaczna. Dziki kraj ta Austria! U nas nikt nawet nie zauważyłby takiej sprawy, bo gdyby oskarżać o protegowanie krewnych i znajomych polityków Zjednoczonej Prawicy o lokowanie krewnych i znajomych na lukratywnych posadach w spółkach Skarbu Państwa, to wszyscy siedzieliby za kratami, a nie na ministerialnych stołkach.
Mądry Polak po szkodzie
Ostatnio polscy dyplomaci w Czechach rozwijali swoje niezwykłe talenty w celu wpłynięcia na kształt nowelizacji czeskiej ustawy aborcyjnej w taki sposób, by Polki nie mogły dokonywać legalnie zabiegów przerywania ciąży za naszą południową granicą. Co prawda wysiłki polskiej ambasady w Pradze spełzły na niczym, ale za to nasi dyplomaci nie zauważyli, że Czechy złożyły skargę na Polskę w TSUE i to wcale nie w kwestii aborcji. Pod koniec lutego Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów wraz z o nakaz wstrzymania wydobycia, motywując to faktem, że ma to negatywny wpływ na poziom lustra wód podziemnych na terytorium czeskim. W piątek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do wniosku Czech. Brawo my! Brawo nasza dzielna i waleczna dyplomacja!
Sukces na Eurowizji
Polski reprezentant na tegorocznym Konkursie Piosenki Eurowizji, Rafał Brzozowski nie dostał się do finału, pomimo że Jarosław Kurski bardzo go popierał. Brzozowski, startujący na Eurowizji 2021 jako RAFAŁ, wykonywał piosenkę The Ride. Podczas półfinału konkursu w holenderskim Rotterdamie nasz reprezentant odpadł, o czym zdecydowali jurorzy, a także widzowie koncertu z różnych europejskich krajów. Sądzę, że po takim werdykcie minister Gliński powinien zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej z zapytaniem o zgodność tego werdyktu z konstytucją. Tam już Przyłębska z Pawłowicz i Piotrowiczem orzekną tak, że artysta RAFAŁ zajmie za jednym zamachem wszystkie miejsca na podium.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU