Podczas sobotniej konferencji przedstawiającej szczegóły Polskiego Ładu Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki prześcigali się w obietnicach. Założenia Ładu przypominają niemal program wyborczy. A może nieprzypadkowo?
Festiwal obietnic
Polski Ład został zaprezentowany 15 maja. Na ten sam dzień przypadło zniesienie większości obostrzeń – do użytku dopuszczono ogródki restauracyjne i przestał obowiązywać nakaz noszenia maseczek na wolnym powietrzu. Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki postanowili jeszcze podbić entuzjazm Polaków i rozpoczęli festiwal obietnic – a to 30 tysięcy kwoty wolnej od podatku, a to nowy próg podatkowy, a to 12 tysięcy dodatku dla rodziców – i tak dalej, i tak dalej. Oczywiście nikt nie wspomniał o tym, że na pomysłach PiS stracą lepiej zarabiający (ale wcale nie krezusi) i przedsiębiorcy.
Obserwatorzy zauważyli, że Polski Ład wcale nie jest kompleksowym programem gospodarczym, przypomina raczej program wyborczy skierowany do elektoratu partii. Bo przecież przedsiębiorcy nie są grupą, do której PiS chce trafić – partia rządząca raczej pogodziła się, że ich głosów nie dostanie, nie trzeba więc tej grupy specjalnie dopieszczać. A i nie obawia się z tej strony masowych protestów. Lepiej więc zadbać o tych, na których głosy można liczyć i dosypać trochę grosza. Dlaczego teraz? Może prezentacja Polskiego Ładu ma drugie dno.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU