Obóz rządzący już złożył konkretne deklaracje. Nie sądzę, żeby z nich się wycofał tylko dlatego, że w wyborach wygrał kandydat, który nie był popierany przez rządzących. Mam nadzieję, że rządzący będą ze mną współpracować w celu rozwoju Rzeszowa – z kandydatem opozycji w wyborach prezydenckich w Rzeszowie, Konradem Fijołkiem o wizji prezydentury i sytuacji politycznej w kraju rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Dlaczego Zjednoczona Prawica poszła do wyborów w Rzeszowie podzielona, a opozycji udało się poprzeć wspólnego kandydata?
Konrad Fijołek: To jest bardzo dobre pytanie, niestety nie do mnie. Natomiast jeżeli chodzi o wspólnego kandydata opozycji, to wolałbym mówić o ugrupowaniach demokratycznych. Odpowiadając na Pańskie pytanie myślę, że wspólnego kandydata zawdzięczamy przede wszystkim mieszkańcom Rzeszowa, gdyż to oni na wielu spotkaniach mówili, że prezydentem powinien być rzeszowianin, który zna miasto i mieszkańców. Sądzę, że to był główny wskaźnik do tego, że ugrupowania demokratyczne zaproponowały i zgodziły się na takiego kandydata. Jeżeli chodzi o obóz rządzący, to trwa w nim walka o wpływy i fakt, że Zjednoczona Prawica patrzy na Rzeszów w taki sam sposób jak na cały kraj, nie podoba się mieszkańcom, którzy nie chcą, żeby ich miasto stało się częścią gry o wpływy w obozie rządzącym.
Co Pana skłoniło do kandydowania na urząd Prezydenta Rzeszowa?
Przede wszystkim jestem działaczem samorządowym od 25 lat. Jestem przewodniczącym Rady Miasta i klika lat temu jako współpracownik obecnego prezydenta i szefem jego komitetu, otrzymałem od niego nominację, żebym został w przyszłości jego następcą. Od tego czasu przygotowywałem się do startu w wyborach i przygotowywałem swoje pomysły na miasto, które chciałbym zrealizować.
Wybory prezydenckie w Rzeszowie zostały przesunięte z 9 maja na 13 czerwca. Czy nie obawia się Pan, że termin może zostać ponownie odroczony, zwłaszcza że kandydaci popierani przez obóz rządzący nie mają najlepszych notowań w sondażach?
Dobrze, że Pan się o to spytał, bo właśnie to spowodowało, że pierwotny termin wyborów został przesunięty właśnie z tych powodów, o których Pan wspomniał, a nie z przyczyn epidemiologicznych. Osobiście uważam tę decyzję za skandaliczną, gdyż nie podano żadnych argumentów związanych z epidemią, tylko odroczono termin wyborów, nie wyjaśniając mieszkańcom dlaczego. Moim zdaniem jest to decyzja polityczna, gdyż wszyscy wiemy, że elektorat mieszkający w mieście w czasie wakacji będzie chciał odpocząć, zwłaszcza, że szykuje się odmrożenie gospodarki. Należy też podkreślić, że coraz więcej osób jest zaszczepionych pierwszą lub drugą dawką, a więc wyjazdy i wszelkie spotkania będą bezpieczniejsze. Rządzący swoim działaniem liczą na to, że po odmrożeniu gospodarki i zakończeniu roku szkolnego mogą poprzez kombinację przepchnąć swojego kandydata. Natomiast jeżeli sondaże nie będą się zmieniać nie wykluczam, że wybory mogą być ponownie przesunięte, gdyż działania o których wspomniałem nie dają stu procentowej gwarancji, że kandydat Zjednoczonej Prawicy wygra. Poza tym będzie wśród mieszkańców z pewnością narastało zmęczenie kampanią i demobilizacja, żeby po kolejnej ewentualnej zmianie terminu pójść do urn.
Jak Pan ocenia kampanie wyborcze swoich kontrkandydatów – Ewy Leniart i Marcina Warchoła?
Obie kampanie w niczym nie są zaskakujące. Pan Marcin Warchoł prezentuje konserwatywną ideę bezrefleksyjnej kontynuacji tego, co było. Natomiast Pani wojewoda neguje wszystko to, co udało się w Rzeszowie osiągnąć. Mieszkańcy zaś oczekują, żeby to była prezydentura nowej jakości bez negowania dotychczasowych osiągnięć, ale też nie chcą, żeby była to kontynuacja. Tylko chcą stosowanych zmian w tych obszarach, która są dla nich najistotniejsze i staram się przedstawić swoje pomysły, który te zmiany oferują.
Jeśli Pan wygra, to od jakich działań planuje Pan rozpocząć swoje urzędowanie?
Wspominałem już o tym kilkakrotnie. To znaczy, że najważniejszym dla mnie działaniem będzie przygotowanie tzw. Konstytucji Przestrzennej, która określi plany zabudowy miasta na miarę XXI wieku. To będzie miało związek z polepszeniem jakości życia mieszkańców, gdyż wpłynie na inwestycje, otoczenie, czyli zielone tereny – skwery, place czy parki, ale też miejsca rekreacyjne tak, żeby te miejsca były dostępne, a mieszkańcy mieli gdzie się spotykać i nie mieli do tych miejsc daleko. Najwyżej pięć minut spaceru. Będzie się to łączyło z edukacją, ale również z rekreacją. To są te najpilniejsze sprawy.
Jesteśmy w czasie pandemii. Jak zamierza Pana pomóc przedsiębiorcom w Rzeszowie, którzy mierzą się ze skutkami lockdownu?
Jako samorządowiec sporo w tym zakresie zrobiłem wspólnie z kolegami. W zeszłym roku podjęliśmy uchwałę, które pozwalają na umorzenie czynszów tym przedsiębiorcom, którzy zostali przez lockdown poszkodowani, a swoją działalność prowadzili w miejskich lokalach. Oprócz tego, pomogliśmy również firmom, którzy stracili obroty w wyniku pandemii, pozwoliliśmy na różne ulgi od czynszu od nieruchomości. Tutaj powinno przede wszystkim pomóc państwo poprzez tarcze, które były wprowadzane, ale tak się nie stało. Niedawno wprowadziliśmy też kolejne rzeczy jak obniżenie opłat za zajęcie Pasażu wokół Olszyna, kubki gastronomiczne w ręku, żeby było łatwiej, kiedy zostanie odmrożona gospodarka. Znieśliśmy również opłaty za koncesję alkoholu w restauracjach. Apelujemy również do społeczeństwa o wzajemną solidarność, żeby w obecnej sytuacji osoby, które wynajmują lokale przedsiębiorcom próbowały zawrzeć porozumienie w sprawie płacenia czynszu. To są tylko niektóre działania w których samorząd, może pomóc.
Czy sądzi Pan, że po ewentualnej pańskiej wygranej obóz rządzący będzie chciał z Panem współpracować w celu rozwoju miasta?
Oczywiście, że tak, ponieważ obecny obóz rządzący już złożył konkretne deklaracje. Nie sądzę, żeby z nich się wycofał tylko dlatego, że w wyborach wygrał kandydat, który nie był popierany przez rządzących. Mam nadzieję, że rządzący będą ze mną współpracować w celu rozwoju Rzeszowa.
Ostatnio opozycja się skonfliktowała w sprawie głosowania nad Europejskim Funduszem Odbudowy. Czy wpłynęło to w jakiś sposób na Pańską kampanię?
Na szczęście nie. Różne rzeczy w głosowaniach parlamentarnych są przyjmowane i nie mam w zwyczaju tego komentować. Natomiast ta kwestia na kampanię się nie przełożyła i entuzjazm ze zjednoczenia sił demokratycznych w Rzeszowie nadal jest ogromny. Cały czas to obserwuję i widzę, jak mieszkańcy trzymają kciuki za moją wygraną czy okazują innego rodzaju gesty sympatii. A więc ten entuzjazm jest ogromny, mimo spięć między parlamentarzystami i to pokazuje jak bardzo te wybory są ważne dla mieszkańców. Rzeszowianie nie patrzą na kampanię poprzez pryzmat spięć w gabinetach parlamentarnych, tylko cieszą się, że jest drużyna, która współpracuje i są owoce tej współpracy.
Czy nie obawia się Pan, że spory na opozycji mogą skutkować cofnięciem poparcia dla Pana przez część ugrupowań?
Nie spodziewam się, żeby doszło do takiej sytuacji, ponieważ to mimo wszystko są osobne ugrupowania, a kandydaci są już zarejestrowani. Moim zdaniem to byłoby nieracjonalne. Zrozumiałbym, gdyby było jeszcze na kogo przenieść to poparcie, ale obecnie nie widzę takiego kandydata. Po drugie, tak jak mówiłem, jest ten entuzjazm mieszkańców i moim zdaniem żaden konflikt wśród parlamentarzystów nie jest w stanie tego zatrzymać, bo raczej ugrupowanie po cofnięciu swojego miałoby problem, niż odniosłoby korzyści.
Czy wynik wyborów w Rzeszowie uznałby Pan za prognostyk w kwestii przyszłych wyborów parlamentarnych?
Tak, bo to pokazuje, czy będzie jakaś możliwość mobilizacji elektoratu opozycji. Oprócz tego będzie to też sygnał do metod komunikowania się z wyborcami i radzenia sobie z atakami partii rządzącej, a więc jest to takie małe laboratorium z którego warto wyczerpać jak najwięcej, jeżeli w przyszłości opozycja demokratyczna ma wygrać wybory parlamentarne.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU