Modele matematyczne mówią o czwartej fali koronawirusa pod koniec czerwca. “Naturalny lockdown” – to nowy termin tłumiący zakażenia.
Matematycy z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW (ICM UW) mają dużą skuteczność w przewidywaniu rozwoju epidemii koronawirusa. Aktualnie przygotowali model zakładający czwartą falę zakażeń, której kumulacja nastąpi pod koniec czerwca. – To naturalne zjawisko, które wiąże się z luzowaniem obostrzeń – mówi w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” Dr Franciszek Rakowski, szef Zespołu Modelu Epidemiologicznego ICN UW.
Jak podkreśla w wywiadzie dr Rakowski, kolejna fala nie przyniesie wielu zgonów i takiego obciążenia infrastruktury szpitalnej jak przy trzeciej fali. Liczba hospitalizacji jest szacowana na maksymalnie 7 tys. pod koniec czerwca. To niewiele w porównaniu do 30 tys. podczas trzeciej fali.
– Przewidujemy, że nowych przypadków będzie nawet 16 tys. dziennie w średniej tygodniowej, bo nie skupiamy się na dziennych odczytach. To scenariusz pesymistyczny, choć realistyczny. Optymistyczny zakłada ok. 4 tys. zakażeń dziennie. Ta spora różnica wynika z niepewności dotyczącej naszej zbiorowej odporności – tłumaczy dr Rakowski.
W rozmowie z “Wyborczą” ekspert zaznacza, że 15-16 tys. dziennych zakażeń, opiera się na założeniu powrotu dzieci do szkół. Od 29 maja uczniowie wracają do nauki stacjonarnej. – Z końcem czerwca nastąpi zaś naturalny lockdown, czyli zakończenie roku szkolnego. Co z kolei przełoży się na spadek liczby zachorowań – mówi gazecie.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU