Nie milkną echa sejmowego głosowania nad ratyfikacją Funduszu Odbudowy, a ściślej – szampańskiej zabawy w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości po tym, gdy Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się podzielić i skłócić środowiska opozycyjne.
Choć nie wróciło zaufanie między PiS, Solidarną Polską i Porozumieniem, wśród polityków tej pierwszej formacji panuje przekonanie, że należy jednoznacznie „ściągnąć cugle” koalicjantom, aby pozostali grzeczni na resztę kadencji.
Największy problem jest oczywiście ze Zbigniewem Ziobro, który usilnie stara się okrążyć PiS z prawej strony, czyli zbudować coś na miarę Konfederacji II. Demonstracyjne „przesadzenie się” szefa Solidarnej Polski i jego ludzi z ław rządowych do ław poselskich przed głosowaniem ratyfikacyjnym i nie dopuszczenie Ziobry do głosu z sejmowej mównicy świadczy o tym, że relacje na linii Kaczyński-Ziobro są bardziej niż chłodne.
Solidarna Polska liczy na to, że Jarosław Kaczyński ucieszony sukcesem, w którym pomogli mu posłowie Lewicy, odpuści im zemstę za szereg perturbacji związanych z ratyfikacją. Politycy PiS w rozmowach z dziennikarzami kpią z kandydata Ziobry na prezydenta Rzeszowa, ponieważ Marcin Warchoł poparł ratyfikację czegoś, co jego szef określa jako sprzeczne z interesem naszego kraju. Teraz zapewne zaczną się wewnętrzne układanki o dodatkowych stanowiskach dla środowiska ministra sprawiedliwości, ale będą już pozbawione ciśnienia, które mogłoby doprowadzić do przedterminowych wyborów.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU