Antoni Macierewicz stracił swoją pozycję w PiS, jaką miał jeszcze w 2016 r. Dziś funkcjonuje na uboczu partii. Nie jest czołowym politykiem, a jedynie maskotką swojego “kościoła smoleńskiego”. Czy film “Stan zagrożenia” dot. domniemanego zamachu w Smoleńsku na dobre zakończył jego karierę?
“Stan zagrożenia” Macierewicza
Macierewicz i inni politycy PiS mogą nadal twierdzić, że w 2010 r. w Smoleńsku doszło do zamachu. Mogą uważać, że tezy, jakie zawarto w filmie Ewy Stankiewicz-Jorgensen “Stan zagrożenia”, są prawdziwe. Nie zmienia to faktu, że nadal brakuje pewnych dowodów na to, że faktycznie ktoś przeprowadził zamach. Nie zmienia to faktu, że teoria spiskowa nadal może być motorem napędowym kariery niektórych polityków. Tyle że niekoniecznie Macierewicza. Tytuł wspomnianego dokumentu można odnieść do jego własnej kariery.
Nowy kapłan “kościoła smoleńskiego”
Choć nowy film nie wniósł do sprawy niczego nowego, coraz częściej to o Stankiewicz-Jorgensen mówi się jako o tej osobie, która może teraz narzucać narrację o Smoleńsku. Chodzi o jej ekstremizm. Nie wstydzi się ona podpisać pod najbardziej dziwnymi teoriami, które sugerują, że ktoś mógł podłożyć ładunki wybuchowe w Tupolewie.
Sama Stankiewicz niejednokrotnie podnosiła też w mediach, że komisja, która bada przyczyny katastrofy, musi być odpolityczniona. A to już bardzo wyraźny atak na Macierewicza, który zrobił z badań dot. tragedii sprzed dekady istny cyrk.
To jednak nie koniec złych wieści dla byłego szefa MON.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
