O Marszałku Senatu Tomaszu Grodzkim można powiedzieć, że dopiero uczy się tzw. dużej polityki, ale na pewno nie można mu zarzucić, że buja w obłokach, zamiast twardo stąpać po ziemi.
Bardzo dobrze rozegrał temat korupcyjnych oszczerstw po prostu pozywając oszczerców, a ci zamilkli, gdy tylko otrzymali dokumenty w tej sprawie. Co więcej – nawet ludzie raczej nieprzychylni Grodzkiemu, gdy pytałem ich czy może być coś na rzeczy, odpowiadali jednoznacznie: „To naprawdę jest nagonka”.
Nie można wykluczyć, że Jarosław Kaczyński szykuje wybory na późną jesień 2021 lub wczesną wiosnę 2020 – pisze Tomasz Grodzki i uzasadnia to zjawiskiem znanym z innych społeczeństw, radości obywateli po pokonaniu pandemii, a radość ta jest tak wielka, iż rządzeni wybaczają rządzącym nawet kardynalne zaniedbania, których dopuścili się w trakcie walki z tym powszechnym zagrożeniem. Jesteśmy chyba w stanie wyobrazić sobie, że Polacy wybaczą politykom Prawa i Sprawiedliwości złodziejstwo przy zakupie przyłbic czy respiratorów, skoro pozwolili im pozamiatać po dywany wiele innych brudów, odnowili ich mandat do sprawowania władzy i jeszcze mieli pretensje do polityków opozycji, że ci przegrali wybory i w związku z tym są słabi.
Marszałek Senatu snuje jednak jeszcze inny scenariusz – według niego możliwe jest stworzenie – bez przeprowadzania wyborów – rządu całej opozycji, który najpierw bezpiecznie przeprowadzi przez Sejm ratyfikację unijnego Funduszu Odbudowy, a potem zadba o uczciwe i transparentne wydanie tych pieniędzy w naszym kraju, by jednocześnie odcinając PiS od państwowych pieniędzy i zabierając tej partii kontrolę nad TVP zacząć przywracać normalność w państwie – w wymiarze sprawiedliwości i wielu innych dziedzinach, które dotyczą każdego z nas.
Czy taki scenariusz jest możliwy? Wymagałby nie tylko przejścia na stronę opozycji środowiska Jarosława Gowina, ale także całkowitej koncentracji dotychczasowej opozycji na tym jednym celu. Dziś poważnie o Funduszu Odbudowy myślą jedynie politycy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Konfederacja ma to gdzieś, Lewica stoi w rozkroku, a posłowie przejęci z PO i Lewicy przez Szymona Hołownię są tak słabi, że nie bardzo da się z nimi cokolwiek ustalić. Jakby tego było mało, wyżej niż rzeczową rozmowę stawiają resentymenty wobec dawnych kolegów i urządzają im awantury w mediach społecznościowych, które zdają się podważać ich inteligencję.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU