Obowiązujące obostrzenia zakładają zamknięcie przedszkoli i żłobków. Okazuje się jednak, że wiele prywatnych placówek znajduje sposób, by restrykcje obejść. I to zgodnie z prawem.
W teorii przedszkola i żłobki mają być dostępne tylko dla dzieci pracowników medycznych i służb porządkowych. W praktyce okazuje się, że prywatne placówki przyjmują także pozostałych podopiecznych.
– Tak, to prawda, jesteśmy otwarci dla każdego dziecka. Mamy rodziców, którzy pracują w służbach mundurowych, mamy osoby z zawodów medycznych. Zgodnie z zamówioną przez nas opinią prawną, jeśli nasze przedszkole jest otwarte dla ich dzieci, to dla innych również. Każdy rodzic, który chce, może wysłać swoje dziecko do placówki, niezależnie od tego, gdzie pracuje – przyznaje w rozmowie z portalem Money.pl dyrektorka jednego z prywatnych przedszkoli w Poznaniu.
Co istotne, i ona, i inni przedstawiciele działających „elastycznie” placówek, podpierają swoje decyzje… rządowym rozporządzeniem. Mówi ono, że dyrektor przedszkola ma „obowiązek zorganizować zajęcia w przedszkolu , oddziale przedszkolnym w szkole podstawowej lub innej formie wychowania przedszkolnego, do których uczęszczają te dzieci.” Wygląda na to, że mamy do czynienia z klasycznym przypadkiem – przepisem napisanym niedbale, otwartym na interpretacje.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU