Macierewicz wreszcie ujawni “prawdę” o katastrofie smoleńskiej? Pomoże mu Kurski

TVP wyemituje w sobotę „filmową relację z wyników prac” podkomisji smoleńskiej. Tym samym legendarny raport Antoniego Macierewicza ujrzy światło dzienne.

Zapowiedź niezwykłego seansu usłyszeliśmy w czwartkowym głównym wydaniu „Wiadomości”. Danuta Holecka poinformowała, że do prezesa TVP Jacka Kurskiego wpłynęło specjalne pismo od Antoniego Macierewicza i nagrania od podkomisji smoleńskiej.

– W imieniu Pokdkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego przekazuję filmową relację z wyników badań Podkomisji z prośbą o emisję w 11 rocznicę katastrofy smoleńskiej w godzinach wieczornych – napisał były szef MON w piśmie. TVP oczywiście Macierewiczowi nie odmówiła, i tak „filmowa relacja” zostanie wyemitowana w sobotę o godzinie 20.25 na TVP1.

W niedawnym wywiadzie dla „Gazety Polskiej” Macierewicz zapowiadał, że raport będzie przełomem w śledztwie.

– Mogę zdradzić, że dzięki jednemu z rozdziałów raportu będzie można zobaczyć, a nawet usłyszeć, co naprawdę wydarzyło się nad Smoleńskiem – zapowiadał były szef MON. Dodał, że we „wszystkich kluczowych momentach tej tragedii faktyczne decyzje podejmowali Rosjanie”. Wyraził nadzieję, że z raportem w wersji filmowej „będzie mogła zapoznać się szeroka opinia publiczna”. I tak właśnie się stanie – sensacje Macierewicza poznamy w dniu 11. rocznicy katastrofy smoleńskiej.

W całej tej sprawie najbardziej zaskakują słowa… Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS, również na łamach „Gazety Polskiej”, niespodziewanie wyraził wątpliwości, czy uda się wyjaśnić przyczyny katastrofy.

– Nie mam takiej pewności, choć jest to dla mnie sprawa niezmiernie bolesna. Jednak wychodzę z założenia, że jeśli jako państwo mamy powiedzieć, jaki był rzeczywisty przebieg zdarzeń, to musimy mieć litą pewność co do każdego elementu tego przekazu – stwierdził Kaczyński. Dodał, że wśród samych badaczy przyczyn katastrofy są rozbieżności. To Macierewicz twierdzi, że raport jest gotowy, ale pojawiają się głosy, że potrzebne są dodatkowe badania.

Źródło: Dziennik.pl