Szymon Hołownia nie przerywa politycznej ofensywy. Lider Polski 2050 może być zadowolony, bo jego ostatnie nagranie wzbudziło wyjątkowe zainteresowanie. Pytanie tylko, czy większą uwagę odbiorców zwrócił on sam, czy… jego laptop.
Szymon Hołownia może być zadowolony z ostatnich sondaży, więc kuje żelazo póki gorące i nie zaprzestaje swojej politycznej ofensywy. Ostatnio opublikował filmik, w którym z niebywałą ekspresją zwraca się do Jarosława Kaczyńskiego.
– Panie Jarosławie Kaczyński, niech pan przeprosi za Daniela Obajtka. Niech pan przeprosi za psucie Polski, zniszczenia, jakich dopuścił się pan i pana podopieczni, a potem, jak to mówiły doprowadzone również przez pana do płaczu Polki, proszę się żwawo oddalić – apeluje Hołownia. – Panie Kaczyński, jedyne co Pan może powiedzieć to „przepraszam” i zniknąć z polskiej sceny politycznej – brzmi opis filmu lidera Polski 2050.
Ludzie niekompetentni, pazerni i do tego bezczelni nie mogą proponować „Nowych Ładów”. Może „szwindelek”, może #nieład, może #bezwład albo „układ”. Ale nie „ład”.
Panie Kaczyński, jedyne co Pan może powiedzieć to „przepraszam” i zniknąć z polskiej sceny politycznej. pic.twitter.com/KpQ4VS4JI1
— Polska 2050 (@PL_2050) March 20, 2021
Nagranie wzbudziło spore zainteresowanie, ale internauci mniejszą uwagę zwrócili na przekaz, co na… tajemniczego laptopa, którego Hołownia trzymał pod pachą. Hołownia to człowiek mediów, powinien więc doskonale znać jedną z podstawowych zasad kompozycyjnych, tzw. „Strzelbę Czechowa”. Głosi ona, że każdy element opowiadanej historii musi być w niej niezbędny. Anton Czechow opisywał ten mechanizm na przykładzie strzelby – jeżeli w pierwszym akcie sztuki widzimy ją na ścianie, to w trzecim musi wystrzelić. Problem w tym, że strzelba Hołowni – czyli laptop Hołowni – nie wystrzeliła. Po co więc trzymał ten niewygodny gadżet? Spróbujmy pokusić się o odpowiedź. Oto kilka teorii:
Bo zainspirował się Stanem Tymińskim?
Tajemnicza czarna teczka pomogła Stanisławowi Tymińskiemu dostać się do drugiej tury wyborów prezydenckich w 1990 roku. To niesamowite, ale ten człowiek z nikąd pokonał wówczas m.in. Tadeusza Mazowieckiego. Wystarczyło, że eksponował intrygujący gadżet. Teczka stanowiła obietnicę, pobudzała wyobraźnię. Co za kompromitujące Wałesę dokumenty przechowuje tam „kandydat spoza układu”? Tymiński nie musiał pokazywać konkretów, wystarczyło zaintrygować, by zagłosowało na niego ponad 3,5 mln Polaków. Być może Hołowna zainspirował się tą historią, ale dopasował ją do współczesnych realiów. Zamiast archaicznej teczki dzierży nowoczesnego laptopa. A co w tym laptopie? Jakie kompromitujące konkurencję pliki?
By odwrócić uwagę od treści?
Na polskiej scenie politycznej dzieje się dużo. Szymon Hołownia wiedział, że musi jakoś odnieść się i do afery Obajtka, i do zapowiedzi „Nowego Ładu”. Przygotował więc szybkie wystąpienie, ale może nie był do końca pewny, co chce powiedzieć, czy przekaz jest jasny… Sięgnął więc po laptopa, by odciągnąć uwagę od treści. Teraz nikt nie zarzuci mu braku aktywności, ale też nikt nie będzie analizował każdego słowa, bo wszyscy zajmą się tajemniczym gadżetem.
Bo było to lokowanie produktu?
Polityka kosztuje. Młody ruch polityczny, jakim jest Polska 2050, potrzebuje środków, by utrzymać się w świadomości Polaków do następnych wyborów, a potem przeprowadzić skuteczną kampanię i zaistnieć w Sejmie. Może Hołownia, człowiek obyty w mediach, dogadał się z producentem laptopów, że będzie dyskretnie reklamował sprzęt? No i z jednej strony się udało, bo laptop stał się sławny na całą Polskę, z drugiej – nie widzimy logotypu producenta. A może to celowy zabieg? Może to początek szeroko zakrojonej kampanii?
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU