Poprzednik Andrzeja Dudy – Bronisław Komorowski – nie miał tak rozbudowanych struktur doradczych. Z archiwum jego prezydentury wynika, że miał jedynie siedmiu doradców etatowych i 14 doradców społecznych. Nie powołał jednak żadnego sformalizowanego ciała doradczego. Formą eksperckiego wsparcia dla prezydenta Komorowskiego były spotkania w ramach Forum Debaty Publicznej.
W pierwszej kadencji Andrzej Duda, mając do dyspozycji ponad 120 członków Narodowej Rady Rozwoju oraz 20 etatowych i społecznych doradców, skierował do Sejmu 36 projektów ustaw – z czego sześć w czerwcu i lipcu 2020 roku, w ostatnich tygodniach kampanii prezydenckiej. Sejm uchwalił 30 z nich. Dla porównania: Bronisław Komorowski w trakcie swojej kadencji, mając do dyspozycji 21 doradców etatowych i społecznych, skierował do Sejmu 29 projektów ustaw (w tym dwa jako marszałek Sejmu wykonujący obowiązki prezydenta). Sejm uchwalił 25 z nich.
Można byłoby zadać pytanie, jaki jest cel otaczania się tyloma doradcami, jeśli efektywność ich pracy jest tak mizerna. Czy chodzi o leczenie kompleksów wynikających z tego, kim Andrzej Duda jest w systemie stworzonym przez Jarosława Kaczyńskiego (a raczej kim nie jest)? Czy chodzi o to, aby wmówić samemu sobie, że jest się kimś ważnym i ma się na coś wpływ?
Jeśli po to to wszystko, to chyba nie warto. Jeśli nawet szeregowi posłowie Prawa i Sprawiedliwości mówią o prezydencie per „Andrzejek”, dalszy komentarz wydaje się zbędny. Na koniec zwrócę jedynie Państwa uwagę, że nikt w PiS nie mówi per „Jareczek” o Jarosławie Kaczyńskim.
Źródło: Konkret24
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU