Od miesięcy w mediach prorządowych trwa festiwal propagandy sukcesu wokół przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego. Wiele wskaźników rzeczywiście uległo poprawie w stosunku do poprzedzającego okresu spowolnienia, co jest dobrą informacją. Taka poprawa koniunktury nie dotyczy tylko naszego kraju, ale wpisuje się w światowe trendy. Niestety zgodnie z przysłowiem “pycha idzie krok przed upadkiem’ właśnie teraz, kiedy wszyscy pławią się w blasku sukcesu staliśmy się podatni na nowy kryzys gospodarczy, na który rządzący zdają się być całkowicie nieprzygotowani.
Kiedy 9 lat temu wybuchł wielki kryzys finansowy wszyscy za jego przyczynę uznali przerost zadłużenia gospodarstw domowych oraz wywołującą go nadpodaż drukowanego pieniądza w gospodarce. W tamtych latach mimo widocznych znaków ostrzegawczych większość analityków wróżyła świetlaną przyszłość wiecznego wzrostu, po której przyszło twarde zderzenie z rzeczywistością. Niestety, dziś widzimy już, że sytuacja zaczyna się powtarzać. Zadłużenie gospodarstw domowych w krajach rozwiniętych osiąga właśnie nowe rekordy, bijąc nawet te z dnia wybuchu kryzysu. W Kanadzie przewyższa ono poziom PKB, w Szwecji wynosi jego 87% w Wielkiej Brytanii 85%. Sami Amerykanie także osiągnęli nowy rekord z poziomem zadłużenia 12,73 bln dolarów (66% PKB), czyli ponad 27 razy więcej niż wynosi PKB Polski. W naszym kraju sytuacja niestety wbrew zapowiedziom Mateusza Morawieckiego też nie wygląda dobrze. Dług sektora prywatnego nad Wisłą wynosi bowiem już 79%, podczas gdy jeszcze w 2006 rok było to zaledwie 47%.
Wicepremier zapowiada skłonienie Polaków do większego oszczędzania, jednak w statystykach na dziś nie znajduje to żadnego odzwierciedlenia. Wg Narodowego Banku Polskiego w I kwartale 2017 roku stopa oszczędności Polaków zmalała, a zadłużenie równocześnie wzrosło o 4,9% rok do roku. W naszym kraju trwa właśnie nowy boom na rynku nieruchomości, co może doprowadzić do dalszego wzrostu cen, a to buduje ryzyko bańki inwestycyjnej. Podobne procesy stały u podstaw poprzedniego wielkiego kryzysu, dlatego polski rząd powinien zachować w nadchodzących latach czujność. Ostatnim razem udało się nam przejść przez kryzys bez wielkiej recesji, ale wbrew obiegowym opiniom zapłaciliśmy za niego wysoką cenę, jaką było gwałtowne wyhamowanie tempa wzrostu gospodarczego, przez które dzisiaj popadamy w euforię z powodu wzrostu na poziomie zaledwie 3,9%.
Rząd w tej sytuacji powinien zacząć myśleć o sposobie zabezpieczenia finansów publicznych na trudne czasy, a nie prowadzić szeroką akcję ekspansji wydatków publicznych. Następnym razem cena za zaniechania i nieuwagę może być znacznie wyższa.
Źródła: interia.pl, nbp.pl
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU