– Jeśli miałoby nas zabraknąć, to kolejna będzie Estonia, potem Łotwa, potem Litwa. Dalej Gruzja, Polska, aż do granic muru berlińśkiego – powiedział ukraiński prezydent i zaapelował o zwiększenie pomocy wojskowej.
– Teraz proszę o zamknięcie nieba nad Ukrainą. Jeśli nie macie na to siły – dajcie mi chociaż kilka samolotów bojowych, abym mógł dać właściwą odpowiedź agresorowi – zaapelował Zełenski. Powiedział też, że gdyby nie był prezydentem, walczyłby za kraj w Wojskach Obrony Terytorialnej.
– Nie strzelałbym pewnie lepiej niż inni, ale poszedłbym walczyć i wykonywałbym rozkazy – stwierdził Wołodymir Zełenski. Zapewnił, że choć sam czuje strach, nie przestanie działać.
– Jestem prezydentem tego kraju i nie ma prawa uciec. Mamy swój kraj i nie możemy go stracić. Bałbym się o to, co zostawilibyśmy swoim dzieciom – powiedział prezydent Ukrainy.
W czwartek rozpoczęła się druga tura negocjacji ukraińsko-rosyjskich. Ukraińska delegacja przekazała, że jej celem minimum jest uzgodnienie utworzenia korytarzy humanitarnych z oblężonych miast.
Czytaj również:
- Bunt w szeregach agresora. Żołnierze odmawiają wykonywania rozkazów
- Już dawno przewidział tę wojnę. Dziś mistrz szachowy wskazuje, jak powstrzymać rzeźnika z Kremla
- Rosyjski oddział uciekł i porzucił cenną rzecz. TO znalezisko ukraińskich służb stanowi dowód na kłamstwa Kremla
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU