Nie od dziś wiadomo, że aby państwo mogło sprawnie i skutecznie funkcjonować, musi mieć perfekcyjnie działające służby państwowe. Służby te z kolei działają najlepiej, gdy kierowane są przez sprawnych organizatorów, mają w swoich szeregach kompetentnych funkcjonariuszy i stabilne, wypracowane przez lata obowiązywania, jasne i zrozumiałe procedury wewnętrzne. W tym kontekście, to co od ponad tygodnia dzieje się wokół Biura Ochrony Rządu, woła o pomstę do nieba. Oto zgodnie, rządzący i opozycja, obwieszczają wszystkim obywatelom, że służba ta działa fatalnie, jest źle zarządzana i w ogóle to jedna wielka Stajnia Augiasza, którą trzeba jak najszybciej wyczyścić. Każda ze stron jednak inny okres jej funkcjonowania opisuje.
Przechodzień, przeglądający witryny sklepów z prasą, może mieć dzisiaj spory ból głowy. W związku z tym, że tygodniki stały się czynnym uczestnikiem walki politycznej, dziś ten sam temat przedstawiany jest na skrajnie przeciwne sposoby, jednak wszystkie łączy jeden zasadniczy przekaz – BOR to samo zło.
Oczywiście, żeby nie popaść w zbyt duży dysonans poznawczy, wyborca PO czy .N nie powinien sięgać po “DoRzeczy” czy “Wsieci”, bo tam występuje klasyczny zabieg pt. #WinaTuska. Tym samym za całe zło w tej służbie odpowiadają poprzednicy, którzy półtora roku temu oddali władzę. Z kolei zwolennik “dobrej zmiany”, dla swojego dobra, lepiej niech nie chwyta za “Newsweek’a”, bo tam mógłby przeczytać, że dopiero teraz to jest źle. Wówczas mógłby też dojść do wniosku, że zapowiadana reforma Biura Ochrony Rządu to tylko klasyczna ucieczka do przodu i próba odwrócenia uwagi od bałaganu jaki panuje w BOR. Z drugiej jednak strony, to chyba jednak temu wyborcy nie grozi. W końcu dopiero co był przekonywany, że dobra zmiana w służbach już się dokonała. Przecież z dumą czytał w tygodnikach, które wyznają zasadę “My informujemy, oni kłamią”, że do BOR wrócił świetny fachowiec gen. Andrzej Pawlikowski i ważny egzamin jakim było zabezpieczenie letnich wydarzeń tj. ŚDM i szczytu NATO został zdany na szóstkę.
Ba, przecież ten już przejęty przez prawdziwych fachowców BOR, otrzymał z ust samego prezydenta Andrzeja Dudy oficjalną pochwałę, którą chełpił się na swojej stronie internetowej. Minister Błaszczak, mówił o pełnym profesjonalizmie podległych mu służb, mówił też o perfekcyjnym działaniu. Przecież szef MSWiA z pewnością nie kłamał – ktoś, kto jest prawą ręką Prezesa Kaczyńskiego nie mógłby się skalać kłamstwem.
A że zdarzył się wypadek w Oświęcimiu, to przecież nic takiego. Przecież pan minister Błaszczak bardzo szybko wskazał, kto jest winny tego wypadku.
Nawet jeśli rozpatrywać ewentualne przyczyny systemowe, to pod żadnym pozorem nie można za to obwiniać obecnego rządu, tylko jeśli już to rząd poprzedni – tego złego Tuska, który pewnie wkrótce pójdzie siedzieć. O tym jak to się stało, że ponownie jego wpływy psują tę świetnie do niedawna działającą służbę, też z pewnością wyczytają we właściwych mediach lub usłyszą w TVP. Wyborca Prawa i Sprawiedliwości z pewnością nie zauważy tej dziwnej sprzeczności, wynikającej z otrzymywanych przekazów, nie jest w końcu internetowym lemingiem
Można zatem być albo bezkrytycznym zwolennikiem dobrej zmiany i wierzyć w medialną papkę pisowskich mediów, albo można zacząć wyciągać logiczne wnioski. A te niestety są dla obecnego szefa MSWiA miażdżące i nie chodzi już tylko o ilość tych wypadków i brak jakichkolwiek działań na przyszłość. Premier Szydło, która własnym zdrowiem zapłaciła za niedbalstwo swojego podwładnego, nie może mu nic zrobić, bo w kolejce do “Ucha Prezesa” jest o wiele miejsc za wiernym Mariuszem. I nawet jeśli zgadza się z redaktorem Gugałą z TOK FM, to pozostaje jej tylko przypiąć nową broszkę i realizować spin narzucony przez centralę z Nowogrodzkiej. I modlić się, by udało jej się dokończyć kadencję bez kolejnych wypadków.
fot. flickr/KPRM/ Grzegorz Rogiński, P. Tracz
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU