Wczoraj media ogólnopolskie obiegła informacja o tym, jak jedna ze spółek Polskiej Grupy Zbrojeniowej, producent autobusów Autosan Sp. z o.o. popełniła kuriozalny błąd w postępowaniu przetargowym, który wykluczył ich ofertę w walce o kontrakt z MON na dostawę autobusów turystycznych dla wojska. Przetarg był o tyle istotny, że dla Autosanu, który wciąż znajduje się w fatalnej sytuacji finansowej rządowy kontrakt miał być solidnym zastrzykiem gotówki. Wystarczyło tylko złożyć swoją ofertę na autobusy, których do tej pory nie produkowali i wykalkulować cenę możliwie najniższą (nie wiadomo na jakiej podstawie skalkulowaną). Resztą miał się zająć oblat i komisja przetargowa, która miała tak “ustawiony” przetarg przyklepać, by wszystko na papierze się zgadzało. Żenujący błąd i spóźnienie się 20 minut ze złożeniem oferty zniweczył misterny plan, stawiając rządzących w nieciekawej sytuacji. W końcu nawet premier Szydło obiecywała w Sanoku, że ten przetarg wygrają. W PiS już szykują wyjście awaryjne – błąd to wina pracownika zatrudnionego za czasów opozycji, który jak usłużne rządowi służby uznają, pewnie wziął łapówkę od niemieckiej konkurencji. Zarzut może być wyssany z palca – ma tylko służyć pretekstowi, by przetarg unieważnić.
Przy okazji wiceminister MON, Bartosz Kownacki ujawnił patologiczne praktyki obowiązujące przy przetargach dla Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Okazuje się bowiem, że oferty przetargowe nie dla wszystkich są tajne do czasu ich otwarcia. Wygląda na to, że ministerstwo doskonale wie, jakie oferty składa konkurencja, a to pozwala sztucznie obniżać cenę w spółce, która przetarg ma wygrać.
Autosan czeka na rozstrzygnięcie przetargów, gdzie złożył najkorzystniejsze oferty na łączną ilość 27 szt. autobusów. W sumie ok. 50 szt. https://t.co/W0lNYqjpxX
— Bartosz Kownacki (@KownackiBartosz) August 23, 2017
Trzeba przyznać, że przedstawiciele rządzącej partii w dosyć otwarty sposób przedstawiają rozwiązania patologiczne jako właściwe i godne pochwały. Gdy w kampanii wyborczej mówili o repolonizacji polskiego przemysłu, to chyba mało kto się spodziewał, że pójdą w aż tak karygodnym kierunku. Nie ma także dziś żadnych wątpliwości, że gdyby takie praktyki stosowali rządzący z poprzedniej ekipy, to politycy Prawa i Sprawiedliwości najgłośniej by krzyczeli, że to wielka afera w zbrojeniówce i że konieczne jest powołanie komisji śledczej w tej sprawie.
Nowe standardy przy przetargach?
Gdyby ktoś z PO tak napisał, to już byłby wniosek PiS o sejmową komisję śledczą. https://t.co/mLRsgHbnMY— Jacek Nizinkiewicz (@JNizinkiewicz) August 23, 2017
Z przekąsem skomentował sprawę były szef MON, Tomasz Siemoniak, przypominając, że nowe standardy przy przetargach to nie nowość. W końcu w sprawie przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla armii, MON unieważniło go z sobie tylko znanych powodów, a w sprawie samolotów dla VIP wprowadzało w błąd Krajową Izbę Odwoławczą, po czym w ogóle z przetargu zrezygnowano.
Pan Kownacki tak kupował też samoloty dla VIP. Faworyzując jednego oferenta, wprowadzając w błąd KIO. Zakupy w MON jak w bananowej republice https://t.co/6vBTGcigW5
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) August 23, 2017
Bananowa republika? To już chyba nie żart.
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU