Media uchodzą za czwartą władzę, ponieważ rozliczają polityków ze sprawowanych przez nich funkcji poprzez zadawanie mniej lub bardziej niewygodnych pytań. Prawo i Sprawiedliwość zasłynęło z ignorowania kontrolnej roli mediów, które zamiast tego próbuje sobie podporządkować. Jednak dowiadujemy się właśnie, że Witold Waszczykowski poszedł krok dalej, postanowił odwrócić role i sam rozliczyć zagranicznego dziennikarza.
Podczas wywiadu udzielonego dla “Der Spiegel” minister spraw zagranicznych na początku rozmowy zaczął wypytywać niemieckiego dziennikarza, czy “otrzymał do tej rozmowy polityczne dyrektywy”. Jak na szefa dyplomacji przystało, powyższe słowa zostały uzupełnione o tezy w rodzaju – minister “wyprasza sobie każdą ingerencję, przede wszystkim ze strony Niemiec”.
Jeśli Witold Waszczykowski chciał w ten sposób poprawić wizerunek Polski za Odrą, to wybrał bardzo niecodzienną metodę. Niestety w powyższy sposób czołowy polityk polskiego rządu dokłada kolejny element układanki, w której nasz kraj uchodzi za politycznie mały, niepoważny i śmieszny.
Minister w swoich uwagach odnosił się bowiem do listu Marka Dekana, szefa firmy Ringer Axel Springer, skierowanego do jej dziennikarzy, który krytycznie ocenił postawę Jarosława Kaczyńskiego w brukselskim sporze, podkreślał znaczenie integracji europejskiej i zachęcał do stawania w jej obronie:
“Nigdy nie zapominajmy o podstawowych wartościach, jakie reprezentujemy: opowiadamy się za wolnością, rządami prawa, demokracją i zjednoczoną Europą. Pamiętajmy, że większość naszych czytelników i użytkowników należy do tej miażdżącej większości, która popiera członkostwo Polski w UE. Podpowiedzmy im co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu”.
Powyższe słowa zostały odebrane przez polityków Prawa i Sprawiedliwości jako ingerencja w media w Polsce i wyznaczanie dziennikarzom politycznych celów, jakie mają realizować w swojej pracy.
Jednak o ile list w istocie był wydarzeniem niefortunnym, to jednak co innego przystoi prywatnej firmie, a co innego szefowi dyplomacji poważnego państwa. MSZ musi reagować ostrożnie i unikać zachowań, które tworzą atmosferę dyplomatycznej histerii. Ministerstwo już wypowiadało się w tej sprawie wcześniej, stąd wstawki Witolda Waszczykowskiego sugerują raczej, że chciał wyprowadzić z równowagi swojego rozmówcę i odwrócić uwagę od niewygodnego tematu kompromitacji w Brukseli. Niestety ostatecznie za dobre samopoczucie i ochronę ego ministra płaci polska racja stanu.
Znamienne jest także to, że Waszczykowski próbował wykorzystać powyższy list do zmanipulowania oceny sytuacji w Polsce. Minister wytknął bowiem dziennikarzowi, że Niemcy zarzucają Polskiemu rządowi wywieranie nacisków na media, a jest to w istocie hipokryzją, bo tymi, którzy je stosują, są właśnie nasi zachodni sąsiedzi. Dla Witolda Waszczykowskiego nie miało znaczenia, że w naszym kraju rząd poprzez ustawy stara się przejąć rynek mediów eliminując z niego niewygodnych dziennikarzy, liczy się tylko wewnętrzny list prywatnej firmy, której postawa może zawsze zostać przez czytelników osądzona przy następnym zakupie gazety.
W świetle powyższych wypowiedzi istotne staje się pytanie, ile jeszcze niekompetentnych i szkodliwych dla Polski decyzji podejmie Witold Waszczykowski, zanim prezes PiS uzna interes Polski za na tyle ważny, by potrzebna była dobra zmiana na stanowisku ministra spraw zagranicznych?
źródło: fakty.interia
fot. Copyright by World Economic Forum / Ciaran McCrickard
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU