Rząd przedstawił konstrowersyjne zmiany w sposobie oceniania pracy urzędników. Dotychczasowe rozwiązania, które sprowadzały się do przyjaznego klepania po plecach, z którego nic nie wynikało, zostaną zastąpione o wiele bardziej nieprzewidywalnym rozwiązaniem. Może się nawet okazać, że zmiana sytemu oceniania będzie wstępem do nowej czystki w urzędach.
Politycy wpadli bowiem na pomysł, aby w urzędach wprowadzić żywcem metody z wielkich korporacji. Chodzi o tzw. metodę 360 stopni. Kluczową jego rolą jest ocenianie pracowników przez siebie nawzajem. Pilotażowo takie podejście zastosowała Krajowa Szkoła Administracji Publicznej, gdzie student ocenia zarówno wykładowców jak i innych studentów.
Jest to rozwiązanie w warunkach korporacyjnego świata pozwalające wyłapywać ludzi, którzy odznaczają się szczególnymi cechami i pracowitością. W urzędach panują jednak zupełnie inne warunki, a kadrowe roszady przypominają bardziej zakulisowe polityczne rozgrywki niż konkurs kompetencji. Nowa metoda oceny może zatem pozwolić w urzędach na to, co do tej pory było niemożliwe – całkowite wyeliminowanie osób, które idą pod prąd systemowemu oportunizmowi. Ludzie, którzy nie godzą się na status quo opieszałej administracji, z reguły nie cieszą się wielką popularnością, a dzięki rządowej propozycji mogą zostać sprawnie wyeliminowani. Byłaby to wielka szkoda dla państwa, ponieważ to tacy ludzie są motorem zmian. Rząd mógłby równocześnie storpedować swój własny pomysł wprowadzenia tzw “sygnalisty” – osoby, która zgłasza występujące nieprawidłowości. Taki pracownik mógłby spotkać się z odwetem kolegów. Niewykluczone jest, że będziemy także świadkami wojny frakcji w niektórych urzędach, ponieważ w instytucjach pracuje wielu ludzi z przerostem ambicji w stosunku do kompetencji oraz różnego rodzaju kompleksami. Nowe prawo niczym w hollywoodzkim hicie otwiera urzędniczą wersję “Hunger Games”, gdzie pracownicy będą dążyli do wzajemnej eliminacji w celu ugrania awansu.
Oczywiście system oceny 360 stopni ma swoje zalety, ale kluczem do jego skuteczności są warunki w których chce się go zastosować. Wprowadzanie na ślepo rozwiązań z zupełnie innego środowiska na grunt kompletnie nowej rzeczywistości bardzo często się nie sprawdzają. Podobnie było z siecią szpitali, która działa np. w Wielkiej Brytanii, a w Polsce wywołała olbrzymi chaos.
Pytanie, czy to nie jest ukryty cel rządzących, aby dać sobie kolejne narzędzie do kontroli i rozgrywania ludzi w administracji publicznej w celu ekspansji sowich wpływów? Jedno pozostaje pewne, rewolucyjne zmiany wymagają naukowego, a nie ideologicznego podejścia. Profesjonalne wprowadzanie zmian powinno poprzedzać się kilkoletnim pilotażem. Niestety w warunkach naszego kraju zdrowy rozsadek w zarządzaniu państwem już dawno padł ofiara politycznych rozgrywek.
Źródło: gazetaprawna.pl
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU