Dziś, w czwartą niedzielę Adwentu, w przeddzień obchodzonej przez chrześcijan zachodnich tradycji Wigilii Bożego Narodzenia z ekranu telewizora mogliśmy wysłuchać porad psychologa, jak uniknąć kłótni przy jutrzejszej kolacji. Te rzekomo najbardziej rodzinne ze świąt fundują nam często emocjonalny rollercoaster. Dlatego też rady wspominały o tym, że podczas świąt powinniśmy asertywnie odmawiać poruszania tematu religii, czy też polityki – bo przecież „wojna polsko-polska”.
I właśnie ten ostatni termin podczas ostatniej przed Bożym Narodzeniem „Kawy na Ławę” w TVN 24 przytoczył polityk Solidarnej Polski Tadeusz Cymański. Według niego recepta na zakończenie „wojny” jest prosta – wystarczy tylko, aby w Polsce każdy wierzył, a wszelkie spory zgasną, jak ręką odjął.
#Kawanaławę | Tadeusz Cymański: gdybyśmy wszyscy byli wierzący, to nie byłoby wojny polsko-polskiej.
TERAZ w @tvn24 https://t.co/JxnTK2t1if pic.twitter.com/wXSvqmmcC9
— Kawa na ławę ☕️ (@tvn24kawa) December 23, 2018
Na te słowa można spojrzeć jednak z innej strony. Sugerują one, że to niewierzący, czy “wierzący inaczej” są winni sporu politycznego w kraju. Jak w myśl idiotycznej zasady: „gdyby nie było ludzi innego koloru skóry, nie byłoby rasistów”.
Za słowami papieża Franciszka, Polska ma nieszczęście do praktykujących niewierzących, krzyżem w ręku chcących podporządkować sobie innych. Ale diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni. Wiara jest jednak dana jednym, a innym nie. Cóż za niedorzeczność, że wszyscy mogliby stać się wierzącymi, aby „polsko-polski” spór przeminął. A może łatwiej oczyścić naród z tego wojowniczo nastawionego elementu?
Tylko czy byłoby zgodne z chrześcijańską etyką, na którą powołuje się polityk partii Zbigniewa Ziobry? Czyż nie jest tak, że zasady etyki chrześcijańskiej i miłosierdzie obowiązują chrześcijan przede wszystkim wobec innych (!)?
Rzeczpospolite, do których dziedzictwa śmiemy się odwoływać do roku 1945 były wielonarodowe i wielowyznaniowe. Kto wie, czy właśnie nie to zrządzenie losu pozwoliło naszemu krajowi przetrwać do dziś, kiedy w Zjednoczonej Europie możemy cieszyć się najdłuższego okresu pokoju. No, ale dla PiS mamy „wojnę polsko-polską”, bo wielu z nas śmie nie wierzyć w objawienia Jarosława Kaczyńskiego. Jak wiemy, trwający ponad 70 lat eksperyment jednolitego w ogólności państwa polskiego wybawienia nie przyniósł. Teraz, w odróżnieniu, wrogów sobie wymyślamy.
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że towarzystwu posła Tadeusza Cymańskiego nie można zarzucić hipokryzji. Ich bigoteria nie wypływa niestety z politycznych kalkulacji, a właśnie szczerego przywiązania do „chrześcijańskich” prawd, których nie sposób znaleźć na kartach jakiejkolwiek ewangelii.
Tadeusz Cymański jednak na własnej skórze przekonał się, że lepiej nie podskakiwać. Teraz czerpie garściami z bogactw, które daje mu Kaczyński, po tym jak łaskawie raczył go sobie podporządkować po próbie rewolty wewnątrz prawicy przed sześcioma laty. Czy jest szczęśliwy z tym, w jakich słowach dziś musiał bronić w „KnŁ” słów Andrzeja Dudy, w imię wiary w Jarosława?
A ja wierzę jeszcze w ludzką mądrość. W odwagę, że można zmienić sposób myślenia. W to, że kolejne święta przybliżają nas do refleksji nad tym, że nie wszystko musi wyglądać jak się (!) przyjęło. W to, że wspólnotę zbudujemy na zaufaniu do przyjaciół i szczerości wobec innych, w kontrze do zatęchłego przywiązania do rzekomo nierozerwalnego. Choćby była to rodzina, z którą raz na pół roku nie porozmawiamy o religii, polityce czy uczuciach.
Fot. Flickr/Piotr Drabik
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=„pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU