Zapowiedź jutrzejszego spotkania w Belwederze pomiędzy prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i prezydentem Andrzejem Dudą nabiera zupełnie innego wymiaru w świetle ustaleń reportera RMF FM Patryka Michalskiego. Nic dziwnego, że spotkanie zainicjował prezes Kaczyński – wygląda na to, że wciąż ma bardzo duży wpływ na decyzje prezydenta, więc w momencie gdy PiS wymyślił nowe rozwiązanie w sprawie wyboru członków KRS, postanowił postawić prezydentowi kolejne propozycje nie do odrzucenia.
Z ustaleń reportera RMF FM wynika, że po ostatnim spotkaniu, które odbyło się na 48 godzin przed terminem ogłoszenia przez prezydenta swoich propozycji zmian w ustawach o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, Andrzej Duda wycofał się z szeregu rozwiązań, które miały w jego założeniu usprawnić działanie sądownictwa. Do kluczowych – nieplanowanych wcześniej zmian – doszło 48 godzin przed ogłoszeniem projektów, bez konsultacji z otoczeniem prezydenta.
Z pierwotnych projektów ustaw zaakceptowanych przez prezydenta zniknęło wiele rozwiązań proobywatelskich. Na przykład w ustawie o Sądzie Najwyższym, Andrzej Duda zrezygnował z całej grupy przepisów, które miały przyspieszyć postępowania przed sądem. Chodziło w nich o to, żeby sąd mógł dyscyplinować prokuratorów w przygotowywaniu aktów oskarżenia chociażby przez odrzucanie nieważnych dla sprawy wniosków dowodowych. Rozmówcy Patryka Michalskiego twierdzą, że takie rozwiązanie mogłoby nie spodobać się Zbigniewowi Ziobrze. Drugie rozwiązanie – na które miał się nie zgodzić Jarosław Kaczyński – to powstanie instytucji uchwał interpretacyjnych. To narzędzie, które miało pomóc Sądowi Najwyższemu w dyscyplinowaniu sądów, żeby prawidłowo stosowały konstytucję, dbając o uprawnienia obywateli.
Choć zmiany, które wprowadził prezydent pod wpływem perswazji Jarosława Kaczyńskiego wcale nie dotyczyły najbardziej kontrowersyjnych zmian, czyli przejęcia kontroli nad ważnością wyborów przez nominatów partyjnych ani wygaszenia kadencji wszystkich członków KRS, to uderza sposób w jaki formalnie szeregowy poseł, pełniący poza jakąkolwiek konstytucyjną kontrolą pełnię władzy w kraju, to właśnie odpowiedzialnością konstytucyjną postanowił postraszyć prezydenta RP. Oczom wszystkich ukazały się właśnie narzędzia nacisku, jakie stosuje Jarosław Kaczyński i na które zgodzili się nie tylko prezydent, ale i premier Szydło.
Prezes PiS, mając za sobą większość sejmową może zdecydować o być albo nie być każdego polityka partii rządzącej, który mu podpadnie, podejmując decyzję o postawieniu go przed opanowanym przez PiS Trybunałem Stanu. To niezwykle skuteczny straszak, bo może zrujnować każdą, nawet najlepiej zapowiadającą się karierę. Na to, że to zjawisko w pełni patologiczne i przypominające mroczne czasy bolszewizmu, uwagę zwrócił zwykle nieprzebierający w słowach Przemysław Szubartowicz.
Prezes Kaczyński sprytnie to sobie wymyślił. Najpierw zmusił zarówno premier Szydło jak i prezydenta Dudę do złamania Konstytucji podczas zawłaszczania Trybunału Konstytucyjnego, a teraz te przewinienia wykorzystuje jako broń do wyegzekwowania swojej woli. Jak widać, nie waha się tak skandalicznych metod wykorzystywać.
Źródło: RMF FM
fot. Shutterstock/Drop of Light
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU