Problematyka wiarygodności sondaży badających opinię publiczną w zakresie poparcia obywateli dla poszczególnych partii politycznych, zwłaszcza w okresie pomiędzy jednymi a drugimi wyborami, od zawsze jest przedmiotem szerokich debat. Wiadomo przecież, że tak naprawdę w zależności od zapotrzebowania i zamawiającego sondaż wynikami można odpowiednio manipulować, używając ich wyników do sterowania opinią publiczną czy determinując różnego rodzaju ruchy stronnictw partyjnych.
W Polsce wciąż wielu przeciwników obecnego rządu nieustannie zadaje sobie pytanie, jak to możliwe, że mimo coraz bardziej widocznej arogancji władzy i mimo niszczenia fundamentów demokracji takich jak niezależne instytucje czy wolne media, PiS wciąż może się chwalić tak wysokim poparciem. Przecież gołym okiem widać, że Prawo i Sprawiedliwość powiela większość zachowań poprzedniej władzy, które zniechęciły wobec niej centrowych wyborców.
Naprawdę trudno pojąć, że poparcie dla PiS może nieustannie rosnąć mimo kolejnych afer, jakie stają się udziałem tej partii. Najwygodniej byłoby uznać, że sondaże kłamią, że sztucznie zawyżają wyniki rządzącej partii, że to wszystko sztuczka ośrodków badawczych, które nie chcą podpaść władzy, od której najwięcej zleceń otrzymują. Gdyby taka teoria padła z ust przedstawicieli opozycji, to mało kto wziąłby ją na poważnie. Jednak gdy taka teza pada z ust jednego z redaktorów TVP, zresztą ponoć bardzo cenionych w środowisku prawicowych mediów, to znaczy że coś jest na rzeczy.
Korespondent TVP w Berlinie, znany z kontrowersyjnych wpisów Cezary “Trotyl” Gmyz, w związku z niedzielnymi wyborami parlamentarnymi w Niemczech wdał się w rozmowę z innym prawicowym dziennikarzem Piotrem Semką na temat notowań skrajnie homofobicznej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Według jednego z niemieckich magazynów, AfD może finalnie liczyć na bardzo dobry wynik, oscylujący nawet w okolicach 14%, co dla tego ruchu byłoby wynikiem fantastycznym i jednocześnie historycznym. Świetny wynik tego ruchu jest tym bardziej zaskakujący, że jeszcze niedawno sondaże nie dawały tej partii zbyt dużych szans.
I właśnie w tej sprawie wypowiedział się Cezary Gmyz, porównując kwestię sondaży u naszych zachodnich sąsiadów do sytuacji w Polsce.
Tu jest dokładnie tak jak u nas. Im bliżej wyborów tym bardziej demoskopy urealniają badania by mniej rozminąć z rzeczywistym wynikiem
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) September 22, 2017
Wnioskując a contrario z wypowiedzi Gmyza wynika zatem, że im dalej od wyborów tym bardziej rzeczywiste poparcie dla partii politycznych rozmija się z deklarowanym w sondażach. Tymczasem w Polsce mamy sytuację dokładnie połowy kadencji sejmowej większości Prawa i Sprawiedliwości, czyli najdalej od wyborów jak w cyklu wyborczym się da. Wnioskując dalej, wyniki np. 44% poparcia dla PiS mogą być dosyć mocno oderwane od rzeczywistości, a bardziej wiarygodne staną się dopiero wtedy, gdy zbliży się ich weryfikacja w wyborach.
Czyżby redaktor Gmyz znów powiedział kilka słów zbyt dużo i właśnie zdemaskował kolejne kłamstwo władzy o olbrzymim poparciu społecznym dla dobrej zmiany, które dopiero teraz zacznie kształtować się na bardziej “urealnionym” poziomie? Kto wie. Jedno jest pewne, opozycja nie może odpuścić walki i oddać mecz o przyszły kształt Polski walkowerem już po pierwszej połowie meczu. Piłka ciągle w grze.
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU