Chciałoby się napisać, że dzisiejsze wydarzenia na sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka zapiszą się czarnymi zgłoskami w najnowszej historii Polski, jednak w wykonaniu Prawa i Sprawiedliwości nie mamy do czynienia z niczym nowym. Zgodnie z przewidywaniami mieliśmy do czynienia z pozorowaniem rzetelnej pracy legislacyjnej na rzecz partyjnego walca, który ma rozjechać wszelkie wnioski opozycji, tak by PRL-owski prokurator Piotrowicz znów poczuł się jak w starych dobrych czasach. Trudno w sumie stwierdzić, czy dziś poseł Piotrowicz zrobił coś wybitnie skandalicznego – po prostu trzymał swój poziom, którym zdążył się już pochwalić. W końcu to jemu Jarosław Kaczyński powierzył przeprowadzanie najbardziej skandalicznych ustaw zmieniających polski ustój.
Mieliśmy zatem wszystko, z czego posiedzenia komisji Piotrowicza są znane. Mieliśmy ograniczanie możliwości zabierania głosu przez posłów opozycji i stopniowe ograniczanie czasu ich trwania aż do 1 minuty. Jak zwykle posłowie PiS na tej komisji siedzą tylko po to, by przegłosować to, co życzy sobie partyjna góra, nie będąc kompletnie zainteresowanymi jakąkolwiek dyskusją. Jak zwykle także najbardziej aktywna była piątka posłów opozycji: Kamila Gasiuk – Pihowicz, Barbara Dolniak z Nowoczesnej i Borys Budka, Krzysztof Brejza oraz Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej. Oni wiedzą, że obowiązkiem posła jest dbać o jakość stanowionego prawa i jego zgodność z Konstytucją – składali poprawki, wnioskowali o opinie ekspertów, wskazywali ewidentne błędy legislacyjne, których obecność w poprawkach zgłoszonych przez PiS jest kompromitująca dla “pracujących w pocie czoła” ekspertów prezydenta i PiS w czasie dwumiesięcznej telenoweli pt. “Negocjacje nad poprawkami”. Niestety cała ta praca jest kompletnie na marne – pisowski walec zrobi swoje i przepchnie projekt w treści uzgodnionej z prezydentem, którą zresztą udało się poznać już kilka dni temu, o czym pisaliśmy na łamach naszego portalu.
Jedynym odkryciem dzisiejszego posiedzenia komisji był zapis, który był najwyraźniej warunkiem ministra Ziobry, zabezpieczającym interesy jego Ministerstwa Sprawiedliwości w procesie powoływania sędziów. Okazuje się bowiem, że w poprawkach pojawiła się możliwość, by to 25 prokuratorów zgłaszało kandydaturę sędziego do Krajowej Rady Sądownictwa.
❗️Możliwość zgłaszania członków #KRS przez grupę prokuratorów, to ustępstwo na jakie prezydent @AndrzejDuda zgodził się wobec @ZiobroPL. Było forsowane przez PiS, #PAD je zaakceptował w ramach kompromisu.
— Patryk Michalski (@patrykmichalski) November 28, 2017
Rozwiązanie kuriozalne i generalnie śmiechu warte, co zresztą nie umknęło komentatorom politycznym, a najlepiej podsumował to prof. Matczak.
Wg poprawek do ustawy o KRS 25 prokuratorów może zgłosić sędziego do KRS, bo wg uzasadnienia są żywo zainteresowani sprawami wymiaru sprawiedliwości. Proponuję dać tę możliwość także 25 oskarżonym i 25 więźniom – ci są dopiero żywo sprawami wymiaru sprawiedliwości zainteresowani.
— Marcin Matczak (@wsamraz) November 28, 2017
Zaznaczył także, że w ten sposób dojdzie do sytuacji, w której sędzia zgłoszony przez przykładowo 5 tys. sędziów będzie miał takie same szanse na znalezienie się w KRS, jak ten delegowany przez 25 podwładnych ministra Ziobry. Decydujący głos i tak będzie miało Prezydium Sejmu, w którym większość ma PiS.
Co warto odnotować po dzisiejszych wydarzeniach?
- Doniesienie do prokuratury przeciwko posłowi Piotrowiczowi za uniemożliwienie posłom opozycji złożenia i uzasadnienia poprawek do ustawy, czym nadużył prawa (par. 231 kk) – taka zapowiedź padła ze strony Kamili Gasiuk – Pihowicz i Borysa Budki;
- Poseł Piotrowicz w odpowiedzi na powołany przez posłankę Nowoczesnej artykuł regulaminu Sejmu, lekceważąco machający ręką wyrażając “a co mnie obchodzi regulamin”
- Celna uwaga posłanki Dolniak, że Konstytucja gwarantuje każdej z trzech władz wybór części członków bezpośrednio do Krajowej Rady Sądownictwa – w następstwie ustawy prezydenckiej władza sądownicza zostanie całkowicie tej możliwości pozbawiona
- Kompromitacja prezydenckiej minister Anny Surówki – Pasek i prezydenckiego doradcy Zofii Romaszewskiej, które pojawiły się na komisji po to, by bronić projektu ustawy, który przestał być projektem prezydenckim a stał się partyjnym. Przykro patrzeć, że tak ważna postać dla walki o polską demokrację dziś jest twarzą jej demontażu
- Wyrażająca kluczowy aspekt proponowanych zmian wypowiedź przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa Dariusza Zawistowskiego, który z wielkim żalem zapytał: “”Dlaczego zamiast chwalić się osiągnięciami demokratycznymi z 89 roku, zgodnego z zaleceniami Rady Europy dziś rząd rezygnuje z tych rozwiązań i wprowadza rozwiązania, z których zrezygnowała Ukraina”.
- Pierwszy raz głośno i publicznie powiedziane zostało to, co każdy szanujący się prawnik w Polsce wie od jakiegoś czasu. Rzecznik KRS sędzia Waldemar Żurek wprost nazwał orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, orzekającego w składzie z tzw. sędziami dublerami są orzeczeniami nieistniejącymi z mocy prawa. Warto też odnotować odpowiedź przewodniczącego Piotrowicza, co zanotował nasz redakcyjny kolega.
Piotrowicz do sędziego Żurka, mówiącego o nieistnieniu z mocy prawa orzeczenia TK z dublerami w składzie – Pana zachowanie jest skandaliczne. Pan nie szanuje obowiązującego w Polsce porządku prawnego.
No i w ten sposób sufit stał się podłogą a czarne białym.
— Michał Kuczyński (@KuczynskiM) November 28, 2017
I na koniec jeszcze taka drobna refleksja. Gdy uczestniczący w obradach Okrągłego Stołu Jarosław Kaczyński, siedzący wówczas przy stoliku reform politycznych decydował o kształcie sądownictwa w nowej, odrodzonej Polsce, był zwolennikiem pełnego odseparowania władzy sądowniczej od wciąż potencjalnie mocnych wpływów silnej wówczas władzy komunistycznej. Wiedział, że uzależnienie sądownictwa od zmiennej władzy ustawodawczej czy policyjnej władzy wykonawczej jest olbrzymim zagrożeniem dla niezawisłości sądów a więc i sprawiedliwości, z której obywatele wolnej Polski mogliby korzystać. To było wielkie osiągnięcie polskiej transformacji i chwalił się tym nieraz śp. brat prezesa PiS czyli Lech Kaczyński. W 2008 roku mówił wprost, że:
“Niezależność sądów w naszym kraju jest zagwarantowana bardzo solennie, bardziej niż w niejednej konstytucji innych państw europejskich, także tych, które są członkami Unii Europejskiej. To rozwiązanie, można powiedzieć, modelowe. Jego kształt wynikał z przemyśleń związanych z sytuacją w poprzedniej rzeczywistości ustrojowej naszego kraju”.
Dziś być może przewraca się w grobie, widząc jak jego brat forsuje rozwiązania tak skrajnie przeciwne do tych, które chwalił. Po raz kolejny można odnieść wrażenie, że prezes Kaczyński w gruncie rzeczy wcale nie był przeciwnikiem autorytarnego stylu władzy komunistycznej. Po prostu przez lata bardzo żałował, że to nie on wówczas rządził. Dziś ma okazję spełnić swoje marzenia.
fot. flickr/Sem RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU