Proces stanowienia prawa w Polsce regulują zapisy ustawy zasadniczej. Powinien być on transparentny, sprawny i nastawiony na realizację naczelnego celu, czyli jak najlepszego ukształtowania środowiska prawnego, zgodnie z posiadaną wiedzą i potrzebami dobrze funkcjonującego państwa. Niestety w Polsce nigdy nie działo się w tej kwestii zbyt dobrze. Dżungla niezrozumiałych dla przeciętnego zjadacza chleba przepisów gęstnieje z roku na rok, a przeregulowanie niektórych gałęzi prawa doprowadziło już do tego, że bez pomocy prawnika trudno jest dokonać jakiejkolwiek czynności z zakresu prawa cywilnego, o podatkowym nie wspominając.
Od kilku miesięcy jesteśmy świadkami sporu o przepisy dotyczące Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa, które prezydent zawetował w lipcu. Wydawało się, że gdy w miejsce tych autorstwa resortu sprawiedliwości prezydent przedstawi swoje ustawy, proces ten będzie w pełni transparentny – taki zresztą tryb zapowiadał sam Andrzej Duda. Między innymi temu celowi miało służyć przedstawienie poprawek PiS na piśmie. I PiS ponoć takowe przedstawiło tyle, że nikt nie wie jakie one tak naprawdę są. Co więcej, by nikt się nie dowiedział, PiS domaga się od prezydenta wpisania ich do projektów jako autopoprawki prezydenta. Wszystko po to, by przeciętny Kowalski nie mógł dowiedzieć się, co tak naprawdę partia rządząca chce widzieć w ustawie, ukrywając prawdziwe motywy przed Polakami. Należy stanowczo stwierdzić, że taki tryb uchwalania przepisów jest skandaliczny i urąga wszelkim standardom tworzenia prawa, łamiąc tym samym Konstytucję. Potwierdza także tezę, iż prezydent Duda ma za nic swoje obowiązki strażnika Konstytucji, zgadzając się na tę hucpę.
W normalnych warunkach, po złożeniu przez prezydenta swoich ustaw, procesem legislacyjnym powinien zajmować się Sejm, w normalnym, przewidzianym konstytucją trybie z trzema czytaniami, z transparentną pracą komisji sejmowych i znanymi wszystkim poprawkami, które wprowadzają posłowie lub senatorowie. Niestety wiemy nie od dziś, że partia rządząca nie zna ograniczeń, które nakłada na nią ta najważniejsza i najwyższa rangą ustawa w Polsce. Zresztą, w procesie psucia procesu legislacyjnego Prawo i Sprawiedliwość osiągnęło już mistrzostwo, niestety wcale nie ustępując swoim poprzednikom, których tak mocno krytykowało. Ostatnio uwagę na oburzającą skalę zastępowania projektów rządowych projektami poselskimi zwrócił uwagę jeden z internautów, powołując się na raport Fundacji Batorego.
Świetna robota Obywatelskiego Forum Legislacji @BatoryFundacja
Projekty poselskie to zmora – fatalne jakościowo, nie musza być konsultowane pic.twitter.com/rxwWIydJX0— Krzysztof Paczkowski (@K_Paczkowski) October 10, 2017
Fatalne jakościowo prawo, unikanie konsultacji z zainteresowanymi grupami, przeprowadzane w błyskawicznym tempie. Można być niemal pewnym, że ustawy autorstwa prezydenta także zostaną uchwalone bez należytej staranności – wszystko w myśl osiągnięcia politycznego celu, jakim jest przejęcie władzy nad sądami. Z drugiej jednak strony, ostatnie dwa lata pokazały, że nawet jeśli PiS decyduje się na “poprawną drogę legislacyjną” z konsultacjami itp., to i tak koniec końców są one tylko formalnością i zazwyczaj wnioski z nich płynące są odrzucane.
Najgorsze jest niestety to, że prezydent aktywnie w tym procesie uczestniczy, co stawia duży znak zapytania co do jego “nawrócenia się”. Niestety musimy się przyzwyczaić do tego, że poziom polskiego prawa jeszcze długo będzie pozostawiał wiele do życzenia.
Źródło: Fundacja Batorego
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU