Czy w kraju z niżem demograficznym, który w odziedziczonej infrastrukturze, dla ponad pół miliona dzieci w roczniku edukuje ledwie niecałe 400 000 najmłodszych, możliwe jest przeludnienie szkół? Okazuje się, że jak najbardziej tak, ponieważ reforma edukacji autorstwa PiS sprawiła, że system osiągnął punkt, który nie mieści się w granicach racjonalnego rozumowania. Chaos w szkołach osiągnął bowiem moment, że z braku przestrzeni zdesperowane placówki, by zdobyć pomieszczenia dla dzieci, sięgnęły po… kontenery.
W całym kraju na szybko powstają niekiedy nawet całe prowizoryczne skrzydła szkół z zabudowy kontenerowej, aby tylko możliwe było prowadzenie działalności zbliżonej do normalnej. Wszystko w sytuacji, kiedy mnóstwo budynków po dawnych gimnazjach stoi pustych. Zastrzeżenia do Ministerstwa Edukacji w tej sprawie wysłał Rzecznik Praw Obywatelskich – Adam Bodnar. Zdaniem RPO samorządy nie otrzymały należytego wsparcia resortu, w tym środków na ekspresowe wdrożenie reformy, co owocuje omawianą prowizorką. Rzecznik nie pozostawia wątpliwości, że jest to także efekt organizacyjnych zaniedbań i nieprzenoszenia uczniów do opuszczonej infrastruktury po gimnazjach.
Mamy do czynienia z dużym chaosem, któremu jednak ciężko się dziwić. Reforma była wdrażana błyskawicznie, bez należytych okresów dostosowawczych, a samorządom i szkołom ciężko się dziwić, że wolą wynająć kontenery, niż budować nowe kosztowne budynki, kiedy kolejna reforma może nastąpić szybciej, niż nam się wydaje. W efekcie same tylko władze Ząbek w woj. mazowieckim zamówiły już 61 kontenerów, z których powstanie całe skrzydło jednej ze szkół podstawowych, a jak grzyby po deszczu pojawiają się podobne inicjatywy na przestrzeni całego kraju.
Na tych potyczkach politycznych wokół szkoły tracą jednak najwięcej najmłodsi, których należyta edukacja zostaje zepchnięta na dalszy plan. Edukacja w polskiej szkole była i jest dotknięta przede wszystkim niedostosowaniem do realiów XXI wieku, gdzie ważny jest rozwój pracy grupowej, przedsiębiorczości, podejmowania inicjatywy. Tymczasem żyjemy standardami dawnych systemów, gdzie uczniów próbuje równać się tak, jak kosi się trawnik. Jeśli połączy się to ze słabo opłacaną kadrą, do której jakości często można mieć wątpliwości, to okaże się, że cała debata o istnieniu gimnazjów i ich likwidacji to zabawa kosztem przyszłości naszych dzieci. Przepełnione szkoły są tutaj niczym w stosunku do utraconych szans młodego pokolenia.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU