Jacek Saryusz-Wolski postulował ostatnio, aby stworzyć instytucję rządową, która profesjonalnie zajmie się zwalczaniem dezinformacji. Nie trzeba było długo czekać, aby się przekonać, że naczelnym obiektem zainteresowania takiego podmiotu powinien stać się nikt inny jak premier obecnego rządu. Ciężko bowiem już wypunktować wszystkie manipulacje i kłamstwa Mateusza Morawieckiego, który liczy, że media w swoim lenistwie będą przekazywały bez kwestionowania jego przekłamany przekaz dnia. Nie inaczej było podczas wystąpienia na Kongresie 590, skonstruowanego według zasady, że “kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”.
Premier forsował tezę, że dzięki PiS “uwolniliśmy potencjał polskiej gospodarki “. Wytłumaczenia w jaki sposób był on wcześniej zablokowany próżno jednak szukać. Obecna w Polsce koniunktura panuje bowiem w gruncie rzeczy na całym świecie, a tak wykorzystywane przez polityków bezrobocie spadało w stałym tempie od końca 2013 roku. Premier twierdzi, że stało się “coś, w co powątpiewali wszyscy – pewność prawa, rozstrzyganie na korzyść przedsiębiorcy “. Pewność prawa pada w momencie, kiedy według prestiżowego Globalnego Raportu Konkurencyjności jesteśmy wśród 20 krajów o najbardziej nieprzewidywalnej polityce rządu wobec przedsiębiorców.
W słowach premiera tymczasem sukcesy zawdzięczamy temu, że “konstytucja dla biznesu” działa. Jednak pomimo powyższych deklaracji przyjazności, to obecny rząd 23 października w błyskawicznym tempie uchwalił pakiet ustaw podatkowych, które w poważny sposób osłabiały pozycję podatników. Na wiosnę w “konstytucji” zapisano przyjazną interpretację przepisów, podczas gdy już na jesień skarbówka zyskała uznaniowość w podważaniu wydawanych przez samą siebie interpretacji podatkowych, czyniąc ten instrument całkowicie bezwartościowym. Kontrole miały być mniej uciążliwe, czego jak można rozumieć wyrazem jest naliczanie wstecznie przedsiębiorcom olbrzymich kar. Zapisaną w “konstytucji” zmianę postawy urzędników mógł natomiast na własnej skórze poczuć szczególnie Leszek Czarnecki, kiedy grożono mu przejęciem majątku życia za przysłowiową złotówkę. Wyrazem przyjazności państwa jest zapewne także notoryczne nadużywanie przepisów pozwalających na przedłużenie terminu zwrotu podatku VAT, co dziś zagraża płynności finansowej wielu firm. Jednak przedsiębiorcy mają dzięki PiS swojego rzecznika, zatem nie maja się czym martwić.
Premier mówił dużo o dotrzymywaniu obietnic, czego wyrazem ma być zmniejszenie obciążeń na szkolenia BHP oraz obniżenie podatków i opłat na ZUS dla małych przedsiębiorców. Przypomnijmy, mały CIT i mały ZUS to oszczędność miliarda złotych dla najmniej efektywnych przedsiębiorstw w całej gospodarce, podczas gdy “duży ZUS” w postaci likwidacji limitu składek wydrenuje z firm już 5,5 mld złotych. Chwalenie się przez premiera obniżką obciążeń jest szczególnie ordynarne biorąc pod uwagę, że PiS już po cichu podwyższył kilkadziesiąt podatków i opłat. Starczy przypomnieć podatek bankowy, opłatę emisyjną, opłatę mocową, opłatę recyklingową, daninę solidarnościową, podatek od nieruchomości komercyjnych, likwidację preferencji składek od umów zleceń, czy niedotrzymanie obietnic w sprawie likwidacji 23% VAT-u. Do tego dochodzi likwidacja możliwości prowadzenia licznych odliczeń podatkowych, przez co przy stałych stawkach podatkowych mieliśmy do czynienia z cichą podwyżką obciążeń. O kosztach split-payment czy odwróconego VAT-u nie wspominając.
Mimo powyższych jednak premier pozwolić sobie powiedzieć Polakom w twarz: “Takie działania stymulują do szybszego wzrostu gospodarczego i jeszcze większej ekspansji międzynarodowej. Polska gospodarka podnosi głowę, jest coraz bardziej widoczne”.
Premierowi zwyczajnie umyka to, że nie pomaga on gospodarce, ale ta ostatnia dzięki ciężkiej pracy Polaków okazuje się jeszcze wyjątkowo odporna na kolejne eksperymenty polityczne dobrej zmiany. Niestety taki stan rzeczy nie będzie trwać w nieskończoność, szczególnie kiedy wkrótce minie światowa koniunktura.
Mogłoby się wydawać, że takie analizowanie każdego słowa szefa rządu jest czepialstwem, czy wyrazem osobistej antypatii, jednak skala oderwania politycznych deklaracji rządzących od ich rzeczywistych działań osiągnęła niestety skalę, gdzie zaczyna powoli brakować między oboma przestrzeniami punktów wspólnych. Niestety pamięć ludzka jest złudna, powtarzane slogany zostają w pamięci, a konkretne działania, które nie wywołują dużych emocji, uchodzą naszej uwadze. Z tego powodu premier może kreować się na kogoś, kto obniża podatki, podczas gdy je sukcesywnie podwyższa. Dzięki temu władza gra kogoś sprzyjającego polskim przedsiębiorcom, podczas gdy po cichu miażdży podatkami i regulacjami krajowe firmy i rozdaje hojnie dotacje zagranicznym gigantom. W wielkim przemyśle medialnym dobrej zmiany szczegóły jednak uciekają. Niestety w polityce gospodarczej tylko i wyłączne one mają znaczenie. Z tego powodu obecne oderwanie działań władzy od potrzeb gospodarczych bardzo źle wróży przyszłość Polski nie za pół roku, ale za 5 i 10 lat, kiedy wyjdą na jaw wszystkie konsekwencje dzisiejszych decyzji.
Źródło: money.pl
Fot. Krystian Maj / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU