Polityka i Społeczeństwo

Polska w ruinie – jedyna obietnica PiS, która spełni się w 100 %

Polska w Ruinie - jedyna obietnica PiS która spełni się w 100 %

Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wyborczej ogłosiło, że Polska jest w ruinie i tylko poprzez głos na tę partię zostanie z ruin odbudowana. Kontrowersyjne słowa rozgrzewały niejedną dyskusję polityczną już po wyborach, zwłaszcza gdy po przejęciu władzy, rząd Beaty Szydło zaczynał chwalić się świetnym stanem państwa, choć w rzeczywistości była to najczęściej zasługa poprzedników. O tym, że Polska jest w ruinie, mówił prezydent Andrzej Duda w TV Republika w kwietniu 2015 roku, gdy porównywał obecną Polskę do tej zniszczonej II Wojną Światową. O odbudowie Polski mówił wicepremier Piotr Gliński na Kongresie Programowym w lipcu 2015 roku, mówiła premier Szydło w Nowej Soli, mówił i sam prezes Kaczyński. Dziś już wiemy, że kampanijna diagnoza była jedynie pijarową sztuczką, która pomogła Prawu i Sprawiedliwości wygrać wybory. Polska w 2015 roku, gdy władzę przejmowała partia Kaczyńskiego, była w kwiecie swojego rozwoju, najbogatsza w historii. Tymże bogactwem obecnie obdziela się wygłodniałych działaczy partyjnych, ich rodziny i znajomych. Tym bogactwem finansuje się tworzenie resortowych księstw, z orszakiem luksusowych limuzyn, tabunem asystentów i ochroniarzy. Ot, Bizancjum zbudowane na owocach wyimaginowanej ruiny.

Analizując jednak wpływ dokonywanych pseudo-reform na państwowy organizm, można wysnuć wniosek, że “Polska w ruinie” nie była tylko pijarową sztuczką, ale dokładnie przygotowanym planem zniszczenia Polski – takiej, jaką poznaliśmy przez minione 25 lat wolności. Demontaż Polski stworzonej wysiłkiem wszystkich Polaków przez ćwierćwiecze, Polski, która stała się wzorem do naśladowania dla innych krajów w byłym ZSRR. W zamian wybudowana miała być nowa Polska, według wizji człowieka, który nigdy tak naprawdę nie poznał tej naszej Polski, który od początku jej wolności jest politykiem, zamkniętym w swojej żoliborskiej willi. Ten kraj, stworzony na modłę Prezesa, to wykrzywiony wzór państwa narodowego, które ma nagradzać nieudaczników, a karać samodzielnych i pracowitych.

Reformy wprowadzane przez rząd Naczelnika Kaczyńskiego, nastawione są przede wszystkim na zburzenie dotychczasowego ładu, niezależnie od kosztów. Im większy jest opór reformowanej materii, tym bardziej wzrasta u rządzących przekonanie, że jest to właściwy krok. W sukurs kształtowaniu takiego obrazu idzie im partyjna telewizja, radio czy partyjne portale internetowe. W ten sposób tworzy się wrażenie, że każda obrona dotychczasowego ładu, w każdym z reformowanych obszarów, motywowana jest pielęgnowaniem trwających układów, klik czy złych obyczajów.

Rujnuje się budowany przez kilkanaście lat system edukacji, dobierając podstawę programową według partyjnego klucza, by wychować nowe pokolenie wyborców bezmyślnych i posłusznych.

Niszczy się autorytet polskiej armii, poprzez oddanie jej w ręce człowieka, którego byli współpracownicy mają poważne wątpliwości co do jego prawdziwych motywów i zdrowia psychicznego. Polityka, który na olbrzymiej tragedii zbudował kościół wiernych zombie, nie dopuszczających do siebie myśli, że polski pilot może popełnić szkolne błędy, choć gdy dwa lata wcześniej w Mirosławcu popełnił identyczne, przeszło to zupełnie bez echa. Niszczącego autorytety generałów rękami ludzi małych i parszywych.

Niszczy się polską policję, służby specjalne czy służbę cywilną. Ponad fachowość i bezstronność stawia się posłuszeństwo dobrej zmianie i miernym politykom. Generalną zasadą jest posłuszeństwo wyznaczonej przez Naczelnika idei, nie dobro wspólne wszystkich obywateli. Nadrzędną procedurą jest widzimisię ministra oraz wszechobecne przyzwolenie na łamanie procedur bezpieczeństwa. Ruina w jakiej mentalnie znajdą się służby podległe MSW po okresie władzy ministra Błaszczaka, zawstydzi zapewne powojenną Warszawę.

Do ruiny doprowadza się wymiar sprawiedliwości, gdzie panoszy się prawnik bez doświadczenia, z wiceministrem o mentalności internetowego trolla, używając podległych prokuratorów do prywatnego wymiaru sprawiedliwości za urojone krzywdy. Sądy, w których wyroki mają zapadać po uzgodnieniu z siedzibą partii na Nowogrodzkiej. Sędziowie karani za wydawanie wyroku niezgodnego z wolą ministra czy samego Naczelnika. Tu krajobraz po wojnie będzie okropny i pełen gruzu – podważa się bowiem fundamenty demokratycznego państwa prawa i trójpodziału władzy.

O tym, że reforma służby zdrowia doprowadzi polskie szpitale do ruiny, mówi już nawet były prezes NFZ-tu, a obecnie poseł partii rządzącej. Likwidacja renomowanych szpitali, finansowanie ryczałtem i wszechwładza ordynatorów. Jeśli w ostatnich latach udało się ograniczyć zjawisko korupcji w służbie zdrowia, to scentralizowanie finansowania bez rozliczania z faktycznych wykonań rozbudzi ją od nowa. Nie o pacjenta chodzi, a o prymitywną destrukcję. Wszystko co zrobili poprzednicy, jest skażone i zatrute. Wszystko nowe musi dostać stempel dobrej zmiany.

Zrujnowaniem polskiego wizerunku za granicą równie ochoczo zajął się minister Waszczykowski, gdzie z unijnego prymusa staliśmy się czarną owcą. Partnerów w Europie już nie mamy, poza nią wielu nazwę “Poland” myli z “Holland”. Hurtowo niszczymy nasze znaki rozpoznawcze, czyli Donalda Tuska czy Lecha Wałęsę. Gdyby nadal żył papież Jan Paweł II i krytykował dobrą zmianę, też zapewne stałby się wrogiem numer jeden.

Kończąc już tę wyliczankę, nie sposób nie wspomnieć o ruinie polskich finansów publicznych. Trwałe wydawanie o wiele więcej, niż się pozyskuje, opieranie się na zbyt optymistycznych założeniach czy niemożliwy do zrealizowania, składający się z pobożnych życzeń Plan Rozwoju nie wróży budżetowi dobrze. Koszty długu będą rosnąć, podatki też. Wtedy jednak ruina stanie się faktem.

Jest w tym wszystkim pewien paradoks. Im bardziej zrujnowana realizacją obietnic Prawa i Sprawiedliwości będzie Polska, tym trudniej będzie przywrócić jej stan do względnej normalności. Niezależnie od tego, kto przejąłby władzę po PiS-ie, mandat do “odbudowywania” Polski nie będzie bezwzględny. Dziś oczywiste staje się, że nie obędzie się bez bardzo kosztownych społecznie reform. Podobnie jak wprowadzony na początku lat 90 plan Leszka Balcerowicza, który pozostawił po sobie olbrzymie grupy społeczne niezadowolone ze zmiany, nierozumiejące konieczności ich przeprowadzenia.

Problem jednak w tym, że do rozdawnictwa państwa łatwo się przyzwyczaić, a bardzo trudno zgodzić się na rezygnację z niego. Bardzo łatwo też przywyknąć do tego, że państwo za nas myśli, za nas robi i za nas podejmuje trudne decyzje. Nie tylko dzisiejsi wyznawcy dobrej zmiany będą się czuli oszukani ponownym podwyższeniem wieku emerytalnego, ograniczeniem 500+ czy programu “darmowych” leków dla seniorów. Prawdopodobnie dołączy do nich także część wyborców dziś PiS-owi przeciwnych, ale jednak niezdolnych do zrzeczenia się praw nabytych dla dobra gospodarki państwa. Wówczas okaże się, że ten elektorat będzie z miejsca do zagospodarowania przez sukcesora Jarosława Kaczyńskiego i nową partię populistycznych socjalistów. Koniec końców okazać się może, że im bardziej Polska w ruinie jest dziś, tym większym będzie kapitałem politycznym w przyszłości. Nic dziwnego, że walec reform dalej jedzie.

fot. Kolanin 

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michał Kuczyński

Michał Kuczyński - Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Z zamiłowania bloger i autor tekstów o charakterze publicystycznym. Interesuje się polityką i ekonomią. Prywatnie miłośnik piłki nożnej, muzyki rockowej i dobrego kina. Niegdyś zapalony wiolonczelista.
Zapraszam na mojego Twittera - @KuczynskiM

Media Tygodnia
Ładowanie