Jeszcze w lipcu 2017 roku Polska dysponowała w pełni wyposażonym i nowoczesnym centrum zarządzania kryzysowego. Ośrodek ten mógł okazać się szczególnie przydatny w obecnej sytuacji, kiedy do Polski dotarła epidemia koronawirusa. Jednak centrum już nie ma. Przejął je Mariusz Kamiński, wobec którego toczył się zaawansowany proces ws. o nadużycia władzy.
Polityk PiS został jednak ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę, teraz kolejne jego nadużycia mogą kosztować zdrowie i życie Polaków. W miejscu centrum zarządzania kryzysowego powstało biuro koordynatora służb specjalnych. W ten sposób bezpieka PiS-owskich służb stała się ważniejsza od zdrowia i życia obywateli.
Brak Centrum Bezpieczeństwa Polacy mogli odczuć jeszcze w sierpniu 2017 roku. Wtedy Polsce zagroziła fala powodziowa. Choć dotąd obywatele mogli liczyć na specjalne powiadomienia RCB, które rozsyłało centrum, tym razem komunikat nie dotarł do Polaków. Centrum przeprowadzało się bowiem na wniosek Kamińskiego z siedziby przy Al. Ujazdowskich 5 w Warszawie i nie miało zdolności operacyjnej, która pozwoliłaby na ostrzeżenie Polaków przed zagrożeniem.
Przed przenosinami RCB zatrudniało pięćdziesięciu pracowników, dysponowało też zapleczem technicznym, które umożliwiało sprawne zarządzanie sytuacjami kryzysowymi w kraju. Obecnie zostało zmarginalizowane. Po tym jak ustąpiło miejsca służbom bezpieczeństwa, centrum nie wypełnia już swojej funkcji tak jak do 2017 roku. Przede wszystkim obywatele nie otrzymali ostrzeżeń sms z instrukcjami jak postępować wobec pandemii.
To ile brak tego ostrzeżenia kosztował społeczeństwo, trudno jest na szybko oszacować. Panika, która wybuchła w sklepach i firmach mogła być z pewnością złagodzona pewną informacją ze strony państwa. Ludzie polegając na plotkach i niepotwierdzonych wiadomościach zachowywali się chaotycznie.
źródło: gazeta.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU