Słowo hipokryzja pasuje do wielu publicznych deklaracji Prawa i Sprawiedliwości. Są jednak momenty, kiedy polityczne operowanie kłamstwem osiąga taki poziom, że sami autorzy propagandy zaczynają się gubić we własnej grze. Jesteśmy świadkami takiej właśnie sytuacji, kiedy PiS w poszukiwaniu politycznej przewagi stał się tak zachłanny, że stał się w swojej retoryce całkowicie niespójny, co może w niego zwrotnie uderzyć. Wszyscy widzimy, że Polska Fundacja Narodowa stała się narzędziem wyprowadzania środków publicznych na potrzeby środowiska Prawa i Sprawiedliwości. Nawet dzisiaj media obiegła informacja, że fundatorzy organizacji zadeklarowali ciągłość jej finansowania przez rekordowy okres 10 lat na olbrzymią w realiach polskich organizacji pozarządowych kwotę 600 mln zł. Niespodziewanie okazuje się, że najlepszym komentarzem na aferę #SprawiedliwychSądów nie jest nawet działalność opozycji, ale samo przypomnienie pewnych słynnych materiałów TVP, które nie zostawiają na PiS suchej nitki.
Wszyscy pamiętamy zapewne, jak w zeszłym roku TVP rozpoczęła zmasowany atak na organizacje pozarządowe w naszym kraju. Władzy zależało na zdyskredytowaniu środowiska, które miało społeczną legitymację do kontrolowania poczynań władzy bez łatki bycia politycznie uwikłanym. Nie bez znaczenia były także środki, jaki dzięki latom ciężkiej pracy, dysponowały organizacje, a którymi rząd chciał obdarować kolegów. Trzeba bowiem powiedzieć otwarcie, że środowiska prawicy działalności pozarządowej z prawdziwego zdarzenia przez lata były po prostu niechętne. Skutkowało to jego minimalną obecnością w sektorze.
TVP zaatakowała organizacje krytyką sieci personalnych powiązań między poszczególnymi stowarzyszeniami, czy obecnością w strukturach osób z rodzin znanych polityków. W materiałach przedstawiono “śledcze” siatki powiązań, a w widza bombardowano skandalicznymi praktykami pozarządowców.
No właśnie, jakimi to wówczas zarzutami próbowano zbulwersować Polaków i jak się one mają do ulubieńca PiS – Polskiej Fundacji Narodowej?
Pierwsza zaatakowana rok temu została Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej, w której były prezes TK Jerzy Stępień był prezesem rady fundatorów. Zarzutem były wysokie dotacje i środki przeznaczone na wynagrodzenia rzędu 15 mln zł. Jeśli są to takie wielkie kwoty na miarę nazywania kogoś układem, to przypomnijmy, że fundusz założycielski Polskiej Fundacji Narodowej to 97,5 mln zł, a tegoroczna dotacja to kolejne 97,5 mln, a mówimy o podmiocie nowym, założonym przez ludzi bez doświadczenia i reputacji w działalności pozarządowej. Nie jest przecież tajemnicą, że za kampanią #SprawiedliweSądy stoją dawni współpracownicy premier, zatem ciekawe jaką siatkę powiązań tutaj wyrysowaliby dziennikarze TVP?
Można zacytować znane ludowe powiedzenie “przyganiał kocioł garnkowi”.
Mając w pamięci powyższe liczby przypomnijmy pozostałe “aferki”. Wypominano 3 mln zł, jakie w 2015 roku pozyskała Szkoła Liderów, z których 2,5 mln pochodziło z dotacji zagranicznych – co oczywiście jest problemem. Natomiast dziennikarzy oburzył także fakt 500 000 zł dotacji na działalność organizacji z ramienia MSZ.
Telewizja nie miała nawet problemu z wyciąganiem historii w rodzaju “sędzia ukradła spodnie”. Przykładowo warszawskiemu Ratuszowi zarzucono ciemne powiązania, ponieważ zlecił Szkole Liderów “moderowanie spotkań budżetu partycypacyjnego” za, jak mamy rozumieć, zawrotną kwotę 40 000 zł. Dostawało się wówczas nawet Stowarzyszeniu Harcerskiemu, że otrzymało 37,5 tys zł na projekt “Aktywiści”
Redaktor “Do Rzeczy”, Paweł Lisicki, podsumowywał ze smutkiem takie sytuacje: “Może to prowadzić do powstania nieformalnej sieci powiązań i porozumień, które sprawiają, że część ludzi jest bardziej uprzywilejowana niż pozostali.”
W materiałach podkreślano, że wg publicystów potrzebne jest precyzyjne prawo regulujące kwestie dotacji.
Zatem znamy już odpowiedź. Poprzez Polską Fundację Narodową PiS wyrównał po prostu dziejową niesprawiedliwość, dając tym “mniej uprzywilejowanym” możliwość napchania swoich kieszeni publicznymi pieniędzmi. Tylko jest jeden problem, gdzie są te mityczne regulacje kwestii dotacji dla fundacji?
PiS dzięki spółkom pominął bowiem realną sprawozdawczość Polskiej Fundacji Narodowej ze swojej działalności. Kiedy większość organizacji pozarządowych narzeka na formalności związane z pozyskaniem funduszy, w tym samym czasie Fundacja otrzymuje 600 mln zł z góry na kolejne 10 lat. Wszystko bez konieczności udowadniania, że wydała te pieniądze na cele statutowe, lub po prostu w jakikolwiek sensowny sposób. Jest to w zasadzie forma uwłaszczenia publicznych środków, jakiej do tej pory nie było.
Wszystkie atakowane organizacje pozarządowe musiały bowiem składać wnioski o dofinansowanie w konkretnych programach, co sprawiało, ze już na etapie ubiegania musiały one mieć rozpisane: ile i na co zamierzają wydać oraz jakie działania mają zamiar zorganizować. Co więcej, rygory projektowe narzucają organizacjom pozarządowym istotne obciążenie biurokracją sprawozdawczą wobec donatora, która sprawia, że czasem nawet niewielkie uchybienie zadeklarowanym w projekcie założeniom może skutkować koniecznością zwrotu dotacji. Oczywiście nie oznacza to, że nie zdarzają się sytuacje ustawiania konkursów, ale prawo sprawia, że nawet w takiej sytuacji podmiot zwycięski nie może po prostu zabrać środków do własnej kieszeni. Tymczasem Polska Fundacja Narodowa złamała swoje własne cele statutowe i rozpoczęła z dotacji kampanię wyborczą PiS na ulicach miast, coś czego jeszcze nie widzieliśmy. Tymczasem dzięki politycznej protekcji, fundacji nic nie grozi. Każda inna organizacja pozarządowa już dziś straciłaby swoich darczyńców. Wśród organizacji pozarządowych kluczowe jest budowanie społecznego zaufania i reputacji, one decydują o wszystkim i to różni prawdziwe organizacje od rządowej wydmuszki. Te pierwsze działają dla społeczności i nie pozwalają sobie na działania narażające ich dobre imię, a te drugie nie służą nikomu poza samymi ich członkami i mocodawcami, stąd nie przejmują się odbiorem społecznym.
Warte jest podkreślenia, że 10 lat gwarancji finansowania na setki milionów zł jest czymś niespotykanym, miejmy świadomość, że nawet publiczne szpitale nie mają takich praw, ponieważ sieć szpitali daje im tylko 5-letnią pewność finansowania. Czym fundacja zasłużyła sobie na stanie ponad instytucjami ratującymi ludzkie życie? Większość organizacji pozarządowych, nawet tych dużych, walczy o utrzymanie finansowania z roku na rok, co dla wielu podmiotów stanowi niestety wciąż duży problem. Tymczasem władza rozdaje swoim przywileje w skali wręcz niewyobrażalnej. W taki sposób właśnie psuje się państwo, gdzie tysiące małych organizacji ledwo wiąże koniec z końcem i musi bazować na umowach “śmieciówkach” czy wręcz wolontariacie, a tymczasem rząd bezkarnie napycha kieszenie swoich kolegów milionami z publicznej kasy.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU