Ostatnie dni w polskiej polityce zwiastują poważne problemy dla gospodarczej strategii rządu. Staliśmy się bowiem świadkami kolejnego ciosu w wiarygodność państwa, który nie tylko uderzy w wizerunek, ale będzie miał bolesne finansowe konsekwencje. Przez politycznie inspirowane, pokazowe akcje zatrzymań byłych prezesów spółek Skarbu Państwa PiS naraził budżet na straty w najbliższych latach liczone w miliardach złotych. Elita rządząca jednym ruchem zdecydowała się zrazić do siebie najbardziej wykwalifikowanych fachowców, którzy dziś zwyczajnie boją się przyjmować oferty państwowych spółek. To ostatnie oznacza zaś, że kontrolowane przez rząd przedsiębiorstwa będą skazane na rządy politycznych nominatów i Misiewiczów bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Grozi nam olbrzymie ryzyko dalszej degradacji jakości zarządzania publicznym mieniem, za co przyjdzie zapłacić nam wysoką cenę.
Kluczowe do zrozumienia sytuacji jest uzmysłowienie sobie, co jest największą przeszkodą państwa w czerpaniu korzyści ze swojego rozległego majątku. Tym czynnikiem jest właśnie nieudolność i bierność kadr zarządzających. Managerowie pokroju Misiewiczów nie są bowiem w stanie podejmować na bieżąco działań, które zmaksymalizują finansowe wyniki spółek. Aby zatem uniknąć olbrzymich kosztów błędnych decyzji lub ich braku państwo musi mieć zdolność przyciągać do zarządów, rad nadzorczych i na stanowiska dyrektorskie wykwalifikowanych managerów. Tutaj zaś sektor publiczny wchodzi w trudną konkurencję z sektorem prywatnym. Perspektywy rozwoju jak i wysokości wynagrodzeń z reguły stoją bowiem po stronie międzynarodowych potentatów. Tymczasem obóz władzy nie tylko nie zrobił nic, aby tę nierównowagę przełamać, ale na dodatek poprzez pokazowe zatrzymania zniechęcił całą elitę managerską do pracy w państwowych spółkach. Dziś do wspomnianych czynników dochodzi bowiem olbrzymie ryzyko polityczne. To ostatnie do tej pory i tak było spore, ale wyrażało się głównie niemerytorycznymi kryteriami oceny pracy oraz ciągłą karuzelą kadrową, przez co każdy dzień na stanowisku mógł być ostatni. Tymczasem, dzięki działaniu służb dochodzi do tego przyjemność poznawania od środka uroków aresztu, procesów i zszarganej przez media reputacji. Dzięki tak prowadzonej polityce nikt kto ma cenne na rynku kompetencje i jest przy zdrowych zmysłach, nie przyjmie oferty państwowych spółek. Te ostatnie zostaną bowiem tylko dla tych, którzy nie mają porównywalnych alternatyw, a nie jest to niestety grupa, która wprowadzi państwowych gigantów w realia rywalizacji w zglobalizowanej gospodarce. W taki sposób zamyka się cykl nieudolności w świecie polityki, gdzie podstawowym problemem jest dominacja ludzi, którzy w żadnym innym miejscu nie mieli szans wyjść “na swoje”. Tak zrodzili się Misiewicze i innymi partyjni nominaci. Kiedy kilka lat temu minister Bieńkowska mówiła, że na wysokim szczeblu za 6000 “pracuje złodziej albo idiota”, to ówczesna opozycja kipiała z oburzenia. Dziś jednak widać wyraźnie, że te trudne słowa znalazły mocne oparcie w rzeczywistości.
Ten brutalny obraz znalazł swoje odzwierciedlenie w raporcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który nie zostawił na sektorze spółek Skarbu Państwa suchej nitki. Eksperci ocenili, że pełna prywatyzacja wszystkich niefinansowych przedsiębiorstw doprowadziłaby do wzrostu polskiego PKB aż o 9%. Omawiane podmioty w raporcie “są systematycznie mniej produktywne i rozwijają się wolniej” niż prywatne, przez co mogą negatywnie wpływać na wzrost produktywności całej gospodarki.
Tym samym, cena za odstraszanie wykwalifikowanych pracowników i nieudolność zarządzania już dziś jest bardzo wysoka, a z każdym rokiem będzie rosnąć. W sektorze przedsiębiorstw publicznych grozi nam zatem cofnięcie się w rozwoju o całe lata.
Źródło: rp.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU