Polityka i Społeczeństwo

PiS zajmuje radykalne pozycje. To może całkowicie pogrzebać szanse Dudy na reelekcję [OPINIA]

Prezydent duda
Flickr.com/Kancelaria Prezydenta

Prezydent Andrzej Duda podpisał Kartę Rodziny, w której jeden z punktów to “zakaz propagowania ideologii LGBT w instytucjach publicznych”. Nie ma żadnej “ideologii LGBT”, ale to zostawmy na boku. Uchwały w podobnym tonie przyjmowały samorządy i nie skończyło się to dla nich dobrze.

Od chwili, gdy Rafał Trzaskowski został przedstawiony jako kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich, prorządowe media zaczęły przyklejać do niego wizerunek “skrajnego lewaka”, który jest na wojnie z Kościołem i dokona rewolucji światopoglądowej. W ekstremalnych przypadkach padały kuriozalne wpisy na portalach społecznościowych o “zgodzie na małżeństwa z kozą”, do których ma prowadzić wygrana prezydenta Warszawy. Gdyby takie komentarze umieszczał troll, to byłoby pół biedy, ale popis dał poseł zasiadający w parlamencie z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Nie wymieniam nazwiska, bo mnie mdli na samą myśl o tym człowieku.

Ten repertuar strachu był już wykorzystywany przez PiS w trakcie kampanii europarlamentarnej. Straszenie gejami i lesbijkami, którzy czarną wołgą przemieszczają się po mieście i porywają na tortury ludzi spod kościołów, zrobiło wrażenie na mieszkańcach małych miejscowości. Wdrukowano wyborcom, że tylko PiS może obronić Polskę przed takimi “zagrożeniami”. Niemiecki “Die Welt”, tak to opisywał – “(…)uknucie określenia “ideologia LGBT” to “prawdziwy wyczyn”, bo PiS zdołał pokazać orientację seksualną jako światopogląd. To tak jakby ktoś uwiarygodnił twierdzenie, że praworęczni to prawicowi ekstremiści(…)

Powrót na stare tory

Dzisiaj PiS wraca do tematu, który pomógł mu rok temu. Tylko okoliczności społeczne są zgoła inne, bo mamy epidemię, bankrutujące firmy, a bezrobocie zaczyna powoli rosnąć. I co najważniejsze, kampania prezydencka nie jest tym samym wyścigiem co wybory do samorządu, Sejmu czy Parlamentu Europejskiego. Aby wygrać prezydenturę, trzeba iść środkiem, szeroką ławą, bo wygranie ich w oparciu o żelazny elektorat jest niemożliwe.

Można odnieść wrażenie, że obóz rządzący razem z Andrzejem Dudą, od wczoraj zaczyna się zamykać w bańce najwierniejszego elektoratu. To jest zejście na pozycje radykalne, a kampania jest bardzo krótka i nie da się już uciec od przekazu bijącego w mniejszości i wejść na tory łagodnego wizerunku. Nie da się już namalować obrazu pod tytułem “może podpiszę ustawę o związkach partnerskich”, co jeszcze w lutym dawał do zrozumienia prezydent. Zresztą przez ostatnie pięć lat można znaleźć jego podobne wypowiedzi, bo on tej drogi sobie nie zamykał. Wczoraj podniósł most zwodzony i zadekował się w twierdzy.

Rok temu Prawo i Sprawiedliwość zagrało na tej nucie, ale dzisiaj nie ma żadnej gwarancji, że temat rozgrzeje do czerwoności społeczeństwo. Jako przykład niech posłuży Robert Biedroń. Kandydat Lewicy jest bardzo mocno kojarzony z równością, tolerancją czy rewolucją kulturową. Patrząc na jego sondaże, okazuje się, że to nie rezonuje w elektoracie, który nie tak dawno wprowadził po czterech latach lewicowe porozumienie wyborcze do Sejmu. Wyborca Biedronia, gdzieś się przemieścił, zaczął szukać innego wizerunku, innego przekazu. Samo poparcie dla “trzech tenorów” tworzących koalicyjną formację praktycznie nie uległo zmianie. To pokazuje specyfikę tych wyborów w obecnych warunkach.


Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie