Ministerstwo Rozwoju i Finansów zdaje się być na tropie największej afery III RP. Resort postanowił wytropić dokąd “wyciekają” z Polski pieniądze. Wyliczenia okazały się “szokujące”. Na przestrzeni 10 lat z Polski za granicę “wyciekło” bowiem aż 540 mld zł. Urzędnicy używają tej liczby do jeszcze bardziej rygorystycznego uszczelniania, insynuując w domyśle, że tak wielka kwota jest wynikiem unikania opodatkowania. Tak wielkie straty są wg wiceministra Pawła Gruza winą “liberalnego klimatu podatkowego”, który “odszedł i już nie wróci”. Ministerstwo nie przebiera w megalomańskich liczbach rzucając jak z rękawa choćby 320 mld zł rzekomej straty w wyniku nieszczelności systemu VAT tylko w latach 2008-15.
W przekazach medialnych pojawiają się kalki retoryki ministerstwa, że 540 mld jest obrazem skali unikania opodatkowania. Cytuje się wyliczenia krajów i kwot: Holandia: 117,31 mld zł, Niemcy 101,81 mld zł, Cypr 11,5 mld zł. Rząd stara się przekonać, że z roku na rok skala przelewów za granicę rosła, co obrazuje bierność dotychczasowej administracji.
Czy aby na pewno mamy do czynienia z aferą, czy może jest to wielkiej skali manipulacja?
Po pierwsze magia liczb wynika z ich kumulacji. Wyliczenia resortu odpowiadają stracie 54 mld zł rocznie. Odpowiedź na to pytanie, czy to realna kwota najłatwiej znaleźć w rozwiązaniu proponowanym przez rząd. Ma dojść bowiem do uszczelnienia podatku CIT. Resort zapowiada, że dzięki niemu wpływy CIT wzrosną o “aż” 1,14 mld zł rocznie. Przypomnijmy, że w 2015 roku CIT przyniósł prawie 33 mld zł wpływów. Zatem uszczelnienie 54 mld zł “wycieku” przyniesie 1,14 mld zysku, czyli rekordowe 2,1% wyprowadzanych środków i wzrost o 3,5% obecnych wpływów. W porównaniu do obowiązującej 19% stawki CIT 2,1% brzmi mało poważnie. Przy szacunkach luki CIT na kilkadziesiąt procent rządowe plany zwiększenia wpływów o 3,5% świadczą o tym, że matematyka rządu po prostu się nie zgadza . Albo rozwiązania rządu są iluzoryczne, albo resort bazuje na fałszywych założeniach.
Wszystko przemawia za tym ostatnim. Rząd sprzedał bowiem jako “wyciek” dane o całości przepływów finansowych między Polską a firmami, które mają siedzibę za granicą, jak np. powiązane spółki w ramach wielkich korporacji. Jednak nie jest prawdą, że żadna część tych środków nie jest objęta opodatkowaniem, ani tym bardziej nie jest prawdą teza o ich “wycieku”. Rząd nie chce powiedzieć, że w zdrowej gospodarce istnieją tysiące tego typu transakcji, w których nie ma nawet cienia próby optymalizacji podatkowej.
W gospodarce aby optymalizować CIT potrzeba generować w gruncie rzeczy sztuczny przepływ środków, który przekłada się na fikcyjne liczby w statystykach importu. Przy 19% podatku na każda 1 zł unikania tego podatku przypada 5 zł fikcyjnych faktur. Oznacza to, że znaczna część importu Polski, który wyniósł w 2016 roku 178,9 mld euro istnieje tylko teoretycznie, ponieważ jest w gruncie rzeczy lewa faktura. Przy już dodatnim bilansie handlowym dzięki eksportowi wartemu 183,6 mld euro czyniłoby to z Polski handlową potęgę na miarę drugich Niemiec.
Czy tak wygląda otaczająca nas rzeczywistość, możemy odpowiedzieć sobie sami.
Choć zwalczanie korporacyjnej optymalizacji podatkowej jest potrzebne, to jednak nie można debaty o gospodarce sprowadzić do medialnego show, które manipuluje danymi, aby wprowadzić wyborców w przeświadczenie, że nie trzeba się niczym przejmować, bo za budżetowa rozrzutność zapłacą przecież korporacje.
Źródło: money.pl
fot. flickr/ KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU