Temat wojny domowej w Zjednoczonej Prawicy rozpala w ostatnim czasie wyobraźnie zwolenników opozycji, przeciwników rządu i samych dziennikarzy. Trochę światła na sprawę rzucił teraz wywiad, jakie Onet przeprowadził z posłem Solidarnej Polski Janem Kanthakiem.
Mają rozmach…
– Jak to jest, że Solidarna Polska — partia Zbigniewa Ziobry — nie dostaje pieniędzy budżetowych, a poprowadziła kosztową kampanię wyborczą, wartą miliony? — pytał ostatnio dziennikarz Onetu Andrzej Stankiewicz swego gościa, posła Solidarnej Polski Jana Kanthaka.
Pytanie jest zasadne. Zwłaszcza w kontekście przepytywanego posła. Dlaczego? Po pierwsze, jak zauważa Stankiewicz, Kanthak, walcząc o mandat poselski, zrobił to z rozmachem godnym gwiazdy rocka. Nie marnował czasu na rozwieszanie małych banerów, którymi zalali nasze ulice politycy w czasie jesiennej kampanii. Nie, on postawił na billboardy. Ponoć nierzadko bardzo duże. I przez to zapewne drogie.
Poseł broni się tym, że to kwestia „taktyki prowadzenia kampanii wyborczej”, „taktyki marketingowej”. Innymi słowy, wolał wielkie billboardy niż wspomniane małe banery.
To jednak kwestia sporych wydatków – jak nadal dopytywał dziennikarz. Polityk odpowiedział mu, że każdy z kandydatów zapłacił za billboardy z własnej kieszeni. Na co otrzymał kolejne pytanie-cios. Przecież – jak słusznie zauważył Stankiewicz – każdy z nich miał przyznane limit na prowadzenie kampanii wyborczej. I mimo powszechnego przekonania, są to niskie kwoty, najczęściej rzędu kilkunastu tysięcy złotych, więc za taką kwotę trudno byłoby wykupić „wielkie” billboardy. Ok, załóżmy jednak, że poseł miał szczęście i w tym okresie trafił na „wyprzedaż” na tym rynku. Chodzi bowiem o coś innego.
Jak nie wiadomo, o co chodzi…
Polityk dalej tłumaczył się, że jego partia ma też pieniądze z składek. Nie mamy dostępu do danych finansowych Solidarnej Polski, więc trudno to stwierdzić. Każdy, kto jednak był kiedykolwiek członkiem partii politycznej, wie, że członkowie najczęściej tych ostatnich nie płacą zbyt chętnie i to mimo faktu, że są to najczęściej niskie kwoty (np. 5-10 zł na miesiąc).
W każdym razie Solidarna Polska, by dalej się rozwijać potrzebuje pieniędzy. Ponoć ma te otrzymać od PiS-u, z państwowej subwencji. Tego Kanthak komentować już nie chciał. Może jednak właśnie o to toczy się wojna w Zjednoczonej Prawicy.
Ta ostatnia zaś zatacza coraz to szersze kręgi.
– Przypominam, że wprowadzał m.in. system kontradyktoryjny, który spowodował zapaść i spowolnienie w sprawach karnych. Nam udało się to naprawić — to wypowiedź dla „Polska The Times” Patryka Jakiego. Słowa dot. nie polityka PO, ale… Jarosława Gowina. Zaatakował on bowiem jakiś czas temu Ziobrę za jego „reformy” sądów.
W każdym razie od ostatnich wyborów docierają do nas sygnały świadczące o tym, że wewnątrz Zjednoczone Prawicy trwa wojna domowa. Jak może się zakończyć? Jednym z wariantów jest rozpad koalicji rządzącej, a tym samym koniec władzy PiS-u. Może opozycja nie musi nawet walczyć z partią Kaczyńskiego. Wiele zaczyna wskazywać na to, że ta wykończy się sama.
Źródło: Onet, Polska The Times, wpolityce.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_itd=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU