Dzisiaj rano, w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w “Jeden na jeden” premier Beata Szydło potwierdziła, że w ciągu najbliższych kilku lub kilkunastu dni dojdzie do rekonstrukcji rządu. Dodała także żartem, że swoją decyzję konsultuje z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, ale wszyscy przecież wiemy, że był to komunikat głównie na użytek wewnętrzny. Sama zapewnia, że wcale nie jest przemęczona, a Zofii Romaszewskiej sugerującej, że nie panuje już nad swoimi ministrami i nie jest w stanie rozwiązywać toczących się między nimi wojen i wojenek życzyła dużo zdrowia, nie chcąc komentować jej słów. Premier Szydło zaapelowała także do mediów, by wobec podjętej już decyzji o rekonstrukcji przestały spekulować na tematy personalne, gdyż to szkodzi pracującym zapewne dla misji ministrom. Zapomniała najwyraźniej, że nic tak nie zachęca do myślenia o różowym słoniu niż prośba, by tego nie robić.
W najbliższych tygodniach będziemy więc mieli do czynienia z wrzutkami medialnymi, donoszącymi o kolejnych zagrożonych usunięciem z gabinetu ministrach. Jedne będą pochodziły od informatorów, inne będą czystymi spekulacjami, a jeszcze inne będą wrzutkami zwaśnionych ministrów, którzy spróbują wykorzystać presję medialną do wyeliminowania rywala. Na dziś mowa jest co najmniej o 5 dymisjach – z gabinetem Beaty Szydło pożegnać się mogą: Andrzej Adamczyk, Witold Waszczykowski, Konstanty Radziwiłł, Krzysztof Jurgiel oraz Anna Streżyńska. Ta lista będzie się pewnie wydłużać, ale mało kto mówi o tym, jakie zmiany mogą dotknąć samej struktury rządu. A tu wczorajszy dzień daje sporą podpowiedź. Przecież nie po to ułaskawiono niewinnego Mariusza Kamińskiego, by nadal nie miał własnego ministerstwa, własnego gmachu i własnej armii zaufanych urzędników. Przecież po wprowadzeniu w życie ustawy o “jawności życia publicznego” obecny minister koordynator ds. służb specjalnych stanie się jednym z najpotężniejszych osób w państwie. Ba, może nawet potężniejszym niż Zbigniew Ziobro – co zresztą nie byłoby takie dziwne, bo prezes PiS zaczyna zauważać, że Zbyszek może mu się zerwać z łańcucha. Potrzebny mu równie mocny rywal, a kto inny niż zaufany Mariusz Kamiński najlepiej się do tego nadaje.
Jak piszą dziś komentatorzy, rozszerzenie katalogu osób objętych obowiązkiem składania oświadczeń majątkowych czy bardzo mocne wzmocnienie władzy CBA nad funkcjonowaniem spółek Skarbu Państwa ma dać w założeniu Mariuszowi Kamińskiemu gigantyczne narzędzia nacisku na innych ministrów, którzy sprawują nadzór nad spółkami. Zresztą, nie tylko ministrów, bo wszelkiego rodzaju radnych w samorządach także – Kamiński zostanie superszeryfem, którego wszyscy będą musieli się obawiać. Przykręci też śrubę wszelkiego rodzaju lobbystom, wzmocni pozycję sygnalistów, otworzy przed obywatelami rejestry umów cywilno – prawnych, które mogą pogrążyć rozpasanie Misiewiczów. Zostanie takim superministrem, a do tego będzie potrzebował też super ministerstwa.
Co ciekawe, w czerwcu tego głośno było o jesiennej ofensywie Prawa i Sprawiedliwości, w ramach której miało powstać Ministerstwo Bezpieczeństwa Narodowego, którego szefem miał zostać właśnie Mariusz Kamiński. Ministerstwo to miało przejąć kontrolę nad Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencją Wywiadu, połączonymi w Agencję Bezpieczeństwa Narodowego. Już wtedy nagłówki artykułów mówiły o tym, że jeszcze nigdy jedna osoba nie miała takiej władzy nad naszym bezpieczeństwem. Dziennikarze Onetu, którzy dotarli do pilnie strzeżonego projektu wprowadzającego opisywane zmiany, sugerowali, że umacniając pozycję nowego ministra ustawa o ABN znacznie ogranicza dotychczasowe uprawnienia premiera i prezydenta w nadzorze nad służbami. Byłoby to bardzo wygodne rozwiązanie dla prezesa PiS, który w moim przekonaniu wcale nie zamierza zostać teraz premierem. Wygoda zarządzania krajem bez zbędnej papierologii i boksowania się z wybujałymi ego ministrów jest dla niego najcenniejsza. Gdyby udało się rolę szeryfa, stojącego na straży uczciwości ministrów i ich stronników powierzyć niezwykle zaufanemu Kamińskiemu, wówczas rolę administrowania krajem najwygodniej byłoby powierzyć Mateuszowi Morawieckiemu, którego sukcesy (choć propagandowe) sprzedają się świetnie.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU