Mateusz Morawiecki mógł ostatnio pochwalić się rekordowo niskim deficytem budżetowym. Okazuje się jednak, że ambicje wicepremiera sięgają dalej. Resort finansów znalazł bowiem rozwiązanie, aby utrzymać niski dług publiczny, nawet jeśli rząd będzie pożyczać na potęgę.
Jak donosi dziennik.pl realizowana jest obecnie emisja obligacji typu “private placement” konkretnie pod Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Dziś mówimy o 2 miliardach złotych. Ta z pozoru nieistotna transakcja może mieć jednak ogromne znaczenie. Forma przyjęta przez ministerstwo pozwala bowiem rządowi pożyczyć pieniądze bez konieczności zaliczania ich do długu publicznego. Jeśli Mateusz Morawiecki przyjąłby taką strategię względem wielu gigantòw będących w większości własnością państwa, to mógłby za plecami instytucji międzynarodowych pozyskać do budżetu miliardy. W ten sposób choć dług państwa jako całości by rósł, to byłby on ukryty poza budżetem, co poprawiłoby rządowe statystyki. Dzięki temu możliwe będzie mówienie o niskim tempie zadłużania nawet wtedy, kiedy zostaną skonsumowane miliardy z uszczelniania systemu podatkowego.
Prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest wysokie, ponieważ nie byłby to pierwszy raz, kiedy obecny rząd używa państwowych firm do ukrywania niewygodnych kosztów. Czołowym przykładem może być repolonizacja, czyli kosztowny wykup zagranicznych banków za środki PZU, co wpłynęło na jego kondycję, ale utrzymało sprawę poza budżetem. Innym trikiem były próby angażowania rentownych spółek w ratowanie tych nieudolnie zarządzanych. W przypadku Bankowego Funduszu Gwarancyjnego zadbano, aby instytucja na transakcji nie straciła, jednak dotychczasowe doświadczenia pokazują, że w tego typu sytuacjach to rzadkość.
Już teraz obserwujemy zmianę struktury długu publicznego, w którym maleje udział podmiotów zagranicznych na rzecz rynku krajowego. Jest to obecnie szczególnie łatwe, kiedy rząd przejął kontrolę nad rdzeniem sektora bankowego, który będzie mógł zostać zmuszony do przyjścia z pomocą w kluczowych momentach. Pożyczanie u “swoich” jest dla rządu bezpieczne, jednak stwarza pokusę poluzowania dyscypliny budżetowej bez konsekwencji. Upychanie długów w państwowych firmach może pozwolić kupić parę lat zabezpieczenia populistycznych wydatków, co w polityce jest epoką. Niestety długoterminowo przyjdzie zapłacić cenę, którą może być osłabienie kondycji całej polskiej gospodarki.
fot. flickr/ Sejm RP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU