Oficjalnie polska wieś jest bastionem PiS. To właśnie mieszkańcy najmniejszych polskich miasteczek i gospodarujący ziemią rolnicy dali zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego w 2015 roku, i wydawałoby się, że partia rządząca powinna robić wszystko, by trwale przejąć sympatię tej części polskiego społeczeństwa i na długie lata zająć miejsce Polskiego Stronnictwa Ludowego jako reprezentanta jego interesów. Niestety, to co oficjalnie sączy dzień w dzień partyjna propaganda niespecjalnie ma się do rzeczywistości, a rolnicy coraz głośniej podnoszą swoje rozczarowanie działaniami dobrej zmiany.
Wobec suszy, jaka dotknęła rolników w tym roku i jakiej należy się spodziewać także w latach kolejnych władza nie oferuje absolutnie żadnej długofalowej strategii. Działa wyrywkowo, reagując na kryzysy i obiecuje złote góry oferując kolejne wcielenie znanych z PRL Państwowych Gospodarstw Rolnych, plany 5 letnie czy upaństwowienie skupów płodów rolnych. Tymczasem sytuacja wygląda źle, a rolnicy zaczynają coraz głośniej ujawniać prawdziwy obraz zaniedbań władzy.
– Musiałem wyjechać, żeby mieć z czego dołożyć do interesu i nie pójść z torbami. Taki jest nasz los – mówi sołtys Załakowa portalowi NaTemat.
– Największym problemem rolników jest chyba kłopot ze zbyciem produkcji rolnej. Okazuje się, że rolnikowi się płaci 50 groszy, a później w sklepie sprzedaje się za 7-8 złotych. To jest niesprawiedliwe. Musi być mechanizm prawny, żeby to trochę uregulować. Rolnicy na to narzekają. Przede wszystkim chodzi o opłacalność. Oni mają nadzieję, że coś się zmieni, że zostaną uporządkowane mechanizmy rynkowe – tłumaczy inny rozmówca, wójt Obrowa, Andrzej Wieczyński.
O tym, że sytuacja musi być dramatyczna świadczy także niespodziewany nocny wpis posła Łukasza Zbonikowskiego z Prawa i Sprawiedliwości, który na swoim Facebooku bezpardonowo zaatakował politykę rolną, prowadzoną przez rząd Mateusza Morawieckiego. Jego relacja oczywiście błyskawicznie zniknęła z sieci, ale zdążył ją opisać portal MPolska24.
Poseł PiS, który po skandalu obyczajowym sam przecież jest enfant terrible partii rządzącej nie przebiera w słowach. Opisuje tegoroczne żniwa jako jeden z najgorszych sezonów polskiego rolnictwa. Skarży się na olbrzymi spadek zbiorów, na olbrzymi wzrost kosztów produkcji. Retorycznie pyta “Jak to ma utrzymać setki tysięcy polskich rodzin chłopskich?”. Trudno o lepsze podsumowanie faktu, że partia rządząca zajęta procesem przejmowania państwa i jego instytucji dla swoich korzyści zapomniała o wykonywaniu swoich obowiązków, także względem świeżo nabytego elektoratu wiejskiego.
Nadchodzące kłopoty z utrzymanie poparcia na wsi potwierdza także dziennik “Fakt”, który dziś ujawnił, że w PiS dysponują sondażami pokazującymi dramatyczny spadek notowań partii rządzącej w środowisku rolników. Ci są wściekli nie tylko na niemoc władzy wobec klęski suszy, ale także na bezczynność w sprawie ograniczania skutków rozprzestrzeniania się wirusa ASF, importu jabłek z Ukrainy, wciąż niższych niż na Zachodzie dopłat bezpośrednich, ograniczeń w handlu ziemią czy radykalnego podwyższenia rolnikom wieku emerytalnego (o czym bardzo często się zapomina).
Może się wobec powyższego okazać, że lista grzechów PiS w obszarze troski o rolników jest już zbyt długa, by znów kupić ich poparcie hojnymi obietnicami. Na wsi liczy się działanie, nie słowa. A tu władza wciąż ma niewiele do zaoferowania.
Fot. Krystian Maj / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU