Wielką wpadkę zaliczyła atrapa Krajowej Rady Sądownictwa, która w ubiegłym tygodniu w wielkim pośpiechu przepychała na nadzwyczajnym posiedzeniu kandydatury na przyszłych sędziów Sądu Najwyższego. Okazało się, że obok osób, których kandydatury wzbudzają “tylko” duże kontrowersje, takich jak prokurator Adam Roch, który przesłuchiwał kobietę w trakcie trwającego już porodu czy zaangażowany politycznie mecenas Adam Tomczyński, są też osoby, których rekomendowanie do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zakrawa na farsę.
Inaczej bowiem nie sposób wytłumaczyć pozytywnego zaopiniowania kandydatury radcy prawnego z Białegostoku Małgorzaty Ułaszonek-Kubackiej, która sama została prawomocnie ukarana w postępowaniu dyscyplinarnym. Radcowski sąd dyscyplinarny w marcu 2017 r. uznał, że Ułaszonek-Kubacka wykonywała swoje czynności zawodowe “niezgodnie z prawem, nierzetelnie, z pominięciem należytej staranności i uczciwości”. Pomysł, by nieco ponad rok później taką osobę powoływać w skład Sądu Inkwizycyjnego polskiego wymiaru sądownictwa, który będzie miał stać na straży prawniczej moralności jest skrajnie niedorzeczny.
Dziś na temat tej kuriozalnej rekomendacji opowiadał wiceszef KRS, rekomendowany do tego ciała przez prezydenta Andrzeja Dudę. W rozmowie z Konradem Piaseckim w TVN 24, sędzia Wiesław Johann pytany, czy rekomendacje KRS na sędziów SN są “dobre i zasadne” odpowiedział, że “ma wątpliwości, bo wychodzą pewne niedoskonałości”. – Znalazła się na tej liście osoba, wobec której prowadzone było postępowanie dyscyplinarne, to mnie zaskoczyło – podkreślił. Potem zaczął się tłumaczyć, jak mogło do tego dojść, czym ośmieszył instytucję, której jest wiceprzewodniczącym.
Jak mówił, była to “wpadka, błąd, który wynikał z pośpiechu i braku materiałów” – Pracowało się w miarę szybko na bazie stosunkowo skromnych materiałów – tłumaczył. O tym, dlaczego atrapa KRS pracowała w tak wielkim pośpiechu, wbrew zdrowemu rozsądkowi “przerabiając” kandydatów po łebkach, pod politycznym batem Zbigniewa Ziobry i pełniąc służalczą rolę wobec władzy wykonawczej, próbującej zakończyć proces przejmowania Sądu Najwyższego przed decyzją Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej już oczywiście nie wytłumaczył.
– Trudno jest wyrobić sobie zdanie na podstawie 3-minutowego referatu. Co do niektórych kandydatów [do SN] miałem wątpliwości. Głosowałem tak, jak nakazywało mi sumienie – stwierdził w przypływie szczerości sędzia Johann. A jako że zdecydował się na szczerość, przyznał także, że nie do końca zgadza się z wizją wymiaru sprawiedliwości, jaką próbuje przeforsować minister sprawiedliwości.
Nie do końca zgadzam się ze wszystkimi postulatami czy wszystkimi decyzjami pana ministra [Ziobry]. On ma jakiś pomysł, ja także mam jakiś pomysł. Jestem w końcu człowiekiem, który przez ponad 50 lat funkcjonuje w wymiarze sprawiedliwości, także w okresie PRL i myślę, że nasze spojrzenie na wymiar sprawiedliwości jest nieco inne – dodał.
Źródło: TVN 24
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU