Sprawa zarzutów korupcyjnych, jakie śledczy z Prokuratury Krajowej w Szczecinie zamierzali postawić sekretarzowi generalnemu Platformy Obywatelskiej Stanisławowi Gawłowskiemu ciągnęła się już od wielu miesięcy. W ostatnim czasie praktycznie każdy, kto interesuje się to sprawą mógł poznać zarówno argumenty prokuratury jak i argumenty, jakie polityk PO przedstawił na swoją obronę. Z jednej strony wniosek, w którym jak zauważyli nawet sejmowi legislatorzy, prokuratura powołuje się na nieistniejące przepisy i opiera na bardzo mało wiarygodnych zeznaniach małego świadka koronnego, całkowicie nieprzypadkowo związanego z Prawem i Sprawiedliwością, a z drugiej twarde fakty, pokazujące zarówno dokumenty obalające zarzuty o luksusowym zegarku, który miał być przedmiotem korupcji, jak i brak działań, mających stanowić korzyść dla tego, który ponoć przekazał posłowi PO korzyść majątkową.
Od wielu miesięcy było widać gołym okiem, że prokuratura dostała polityczne zlecenie na “grillowanie” ważnego polityka największej partii opozycyjnej i to właśnie robiła. Sam sekretarz generalny PO jeszcze dziś mówił w rozmowie z dziennikarzami:
– Od 3 miesięcy nie posiadam immunitetu, sam się zrzekłem. Prokuratura mogła mi, jeżeli miała podstawy, postawić zarzuty. Państwo jako dziennikarze udowodniliście, że tak naprawdę prokuratura nie ma żadnych podstaw i żadnych poważnych argumentów, poza zeznaniem trójki ludzi związanych z PiS
Choć Gawłowski zrzekł się immunitetu już w styczniu i stawił się w prokuraturze, by usłyszeć zarzuty, ta pozostawała bierna do momentu, aż możliwe będzie spektakularne i medialne wyprowadzenie go w kajdankach o 6 rano, przy udziale reżimowych mediów. Mimo, że wczoraj Sejm to umożliwił nawet ten plan się nie powiódł. Dziś rano poseł Gawłowski, wspólnie ze swoim adwokatem Romanem Giertychem stawili się w budynku prokuratury, celem zrealizowania wniosku prokuratury i sfinalizowanie procesu stawiania go w formalny stan oskarżenia.
10 min. do celu. Zaczyna się nowy etap w polskiej polityce. Nikt nigdy nie zatrzymywał liderów opozycji. Dzisiaj PiS pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) April 13, 2018
Śledczy, z pewnością niezadowoleni z takiego obrotu sprawy nie mieli wyjścia i musieli wydać postanowienie o zatrzymaniu Gawłowskiego. W swoim komunikacie możemy przeczytać kuriozalne uzasadnienie, m.in.
“W sprawie tej zachodzi uzasadniona obawa, że poseł Stanisław G., znając zakres śledztwa w części dotyczącej przestępstw korupcyjnych, może usiłować dotrzeć do osób, których przesłuchania zaplanowano, w celu uzgodnienia wspólnych wersji oświadczeń procesowych. Tym samym może on podejmować działania zmierzające do zakłócenia prawidłowego toku dalszego postępowania. Zachodzi również uzasadniona obawa, że w przypadku odstąpienia od zatrzymania, Stanisław G. ostrzeże inne, nieustalone dotąd osoby, i np. uzgodni z nimi wspólną linię obrony w celu uniknięcia przez nie odpowiedzialności karnej albo jej zminimalizowanie. Matactwo procesowe może dotyczyć nie tylko świadków, czy podejrzanych już przesłuchanych, albo dowodów już utrwalonych, ale także tych, które dopiero zostaną przeprowadzone.”
Argumenty o tyle absurdalne, że o treści wniosku i zarzutach, jakie prokuratura chce postawić politykowi PO wiadomo od ponad trzech miesięcy i jeśli w ogóle zachodziła obawa mataczenia, to z pewnością już dawno ustała. Co gorsza, prokuratura właśnie zrobiła niedźwiedzią przysługę obozowi dobrej zmiany i to akurat w najgorszym dla niej możliwym momencie. W samym środku kryzysu wizerunkowego, przy topniejących sondażach i narastającej panice, objawiającej się w działaniach tylko kryzys pogłębiających, prokuratura będzie musiała obronić swój marnej jakości wniosek o zatrzymanie przed sądem i to dużo szybciej, niż się spodziewała. Gdyby Stanisław Gawłowski nie stawił się dziś dobrowolnie do prokuratury, grillowanie polityka PO zapowiedziami zatrzymania, niczym zwykłego kryminalisty byłoby możliwe jeszcze przez wiele miesięcy. To oczywiste, że na postawienie prokuratora zostanie złożone zażalenie, które zostanie błyskawicznie rozstrzygnięte przez sąd. A tam, w świetle okoliczności stawienia się posła PO do prokuratury, informacji na temat dowodów prokuratury i dowodów na obronę Gawłowskiego każda decyzja sądu to de facto wygrana opozycji.
Jeśli sąd zmiażdży argumentację prokuratorów i nakaże zwolnienie posła PO, to opinia publiczna w całej Polsce zobaczy na własne oczy, jak bardzo PiS zniszczył i upolitycznił polski wymiar sprawiedliwości – co pogrąży notowania partii.
Jeśli natomiast Ziobro zrobi wszystko, by zażalenie trafiło do sądu, w którym wybrał swojego poplecznika na prezesa, który z kolei zdecyduje się wywrzeć nacisk na rozpatrującego sprawę sędziego, to na nic się zdadzą próby przekonania Komisji Europejskiej, że z polskim wymiarem sprawiedliwości jest wszystko okej.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU